Batman: Zabójczy Żart

Recenzja może zawierać spoilery

Witajcie! Pyrkon w pełni, ale nie samymi eventami człowiek żyje. Całkiem niedawno, obejrzeć mogliśmy zapowiedź najnowszej animacji Warner Bros Animation, zatytułowanej Batman: Zabójczy Żart”. Aby przybliżyć Wam nieco euforyczną reakcję redakcji, związaną z tym wydarzeniem , postanowiłem spisać słów kilka na temat komiksowego pierwowzoru, wspomnianej wyżej animacji. Nie przedłużając, zachęcam do przekonania się, dlaczego aż tak się cieszymy na zwiastun kolejnego, animowanego filmu z Uniwersum DC i życzę Wam , miłej lektury.


„Batman : Zabójczy Żart”
to jedno z największych dzieł Alana Moore’a. Przez wielu fanów ,komiks został okrzyknięty jednym z kilku, najlepszych historii o Batmanie. Minęło ponad 25 lat od pierwszej publikacji komiksu, którego pierwsze wydanie liczyło 40 stron. Czy „Zabójczy Żart” zestarzał się tracąc przy tym swój urok? I jak zmieniał się wygląd nie tylko grafik, ale i samej historii?
Jak już wspomniałem, pierwsze wydanie liczyło dokładnie 40 stron. Wraz z kolejnymi wznowieniami, na karty komiksu trafiły dodatkowe wątki, a rozbudowana historia powiększyła objętość tomu do 60 stron. To właśnie działanie artystów, biorących udział w pracach nad „Zabójczym Żartem” ,było jednym z wydarzeń, które zapoczątkowały „Modern Age” w historii komiksu. Wejście w nową epokę jest tutaj widoczne na każdym kroku, co udowadnia jakość fabuły, przenoszącej konfrontację Batmana i Jokera , na wyraźnie wyższy poziom w stosunku do poprzednich przygód Strażnika Gotham.

„Zabójczy Żart” nie jest „ po prostu” kolejnym , zwyczajnym starciem Batmana i Jokera. Choć muszę się zgodzić, że na pierwszy rzut oka, może wydawać się inaczej. By to jednak lepiej zobrazować musimy przyjrzeć się scenariuszowi.  W ten oto sposób, trafiamy wraz z głównym bohaterem do zakładu Arkham, aby przeprowadzić rozmowę z Jokerem. Dość szybko jednak, na jaw wychodzi ucieczka psychopaty.
W czasie, kiedy Batman dowiaduje się o incydencie, Joker kupuje park rozrywki, który posłuży do realizacji kolejnego z pokrętnych i makabrycznych planów. W tym miejscu, akcja zalicza pierwszy twist i przenosi się do mieszkania Gordonów. Mieszkania , w którym to zjawia się niespodziewanie arcywróg Batmana. Joker, który postrzelił Barbarę w kręgosłup, przez co bohaterka wylądowała na wózku do końca życia, porywa komisarza, a także przeprowadza Barbarze rozbieraną sesją fotograficzną, uwieczniając na zdjęciach jej ból.
Batman szybko trafia na ślad szaleńca, który prowadzi wprost po do Parku Rozrywki, gdzie torturom poddawany jest James Gordon.
Zarys fabularny, w pierwszej chwili, może nie wydawać się scenariuszem godnym opiewania go w pieśniach, ale warto przyjrzeć się drugiemu dnu. Alan Moore, cieszy się niezwykłym uznaniem wśród czytelników głównie za sprawą faktu, iż niejednokrotnie udowodnił w swoich historiach (np. Strażnicy, V jak Vendetta, Potwór z bagien), że nawet poprzez proste rozwiązania fabularne, jest w stanie poruszyć wartościowe tematy. Dokładnie tak samo, postępuje w przypadku „Zabójczego Żartu”. Autor , w tym komiksie, po raz pierwszy bliżej przygląda się samej relacji Batmana i Jokera.
Poprzez kolejne starcie chce ukazać, co tak na prawdę wiedzą , a może raczej, niewiedzą nawzajem o sobie bohaterowie opowieści.
Obaj pałają do siebie nienawiścią, wielokrotnie walczyli ze sobą cudem unikając śmierci. Mimo tego, ciągłego poznawania wroga, nie wiedzą o sobie nic, poza symbolami, których uosobieniem się stali.
Niezwykle istotne jest również zakończenie komiksu. Jest ono jednocześnie zwieńczeniem dotychczasowej walki Batmana z jego nemezis, jak również, dość mocno uchyloną furtką, która daje możliwość szerokiej interpretacji finiszu komiksu.
Kolejnym ,wartym uwagi zabiegiem, jest umiejscowienie w tym tomie, genezy Jokera. Wielu scenarzystów opowiadało historię jednego z największych komiksowych przestępców, ale żadna z nich nie dorównuje opowieści Moore’a. Autor w oryginalny sposób, ukazując je w retrospekcyjnej formule, przedstawia czytelnikom obrazy z życia Jokera, kiedy ten był zwyczajnym, szczęśliwym i kochającym mężem. Oczywiście sielanka trwała do czasu, a pewien feralny splot zdarzeń, postawił na głowie świat, przyszłego króla złoczyńców Gotham City. I tak jest nam dane, śledzić rozpad całego życia bohatera. Zły los, rujnując wszystko co mężczyzna osiągnął, przygotował dla niego, dobrze nam znaną i szalenie mroczną, nową ścieżkę życia.
Bardzo sprytnie wplecione w opowieść retrospekcje są istotne, gdyż tłumaczą one główny motyw, którym kieruje się Joker podczas egzekwowania planu kolejnej zbrodni.

Sukces „Zabójczego Żartu” to też genialna praca Briana Bollanda, który od 1975 roku zasłynął z wielu genialnych okładek do komiksów. Znanego z dopracowanej kreski i przykładania szczególnej uwagi, nawet do najmniejszych detali. „ Zabójczy Żart” można uznać za perełkę, która idealnie dopełniła jego, nomen omen, bogate portfolio.
Komiks przepełniony jest wieloma emocjonującymi szkicami, które zapadają głęboko w pamięć czytelnika. Po dziś dzień mam w głowie przerażający uśmiech Jokera, czy też katusze, które przeszedł Gordon w Parku Rozrywki. Artysta włożył sporo pracy, w jak najdokładniejsze oddanie cech charakterystycznych, poszczególnych postaci. Nawet Bullock i jego rozczochrana fryzura, prezentują się nad wyraz dobrze.

Odpowiadając teraz na pytanie zadane na początku tekstu. Czy Zabójczy Żart zestarzał się po tylu latach? Czy kolejne, dobre przygody Batmana, odebrały opowieści jej dramaturgię, powagę, tajemniczość i pozostałe emocje? W żadnym wypadku! Historia ani trochę nie straciła na wartości, mimo upływu lat. Dalej emocjonuje, fascynuje i pochłania bez reszty. Wielu czytelników uznaje to wydawnictwo za obowiązkowy tytuł, w historii Batmana. Taki, który po prostu trzeba znać.
Nie bez powodu, to właśnie ta opowieść, miała ogromny wpływ na dalsze losy, oraz proces kreowania wizerunku wielu postaci.
Jak sami widzicie, producenci mają przed sobą nie lada wyzwanie, aby w tegorocznej animacji przenieść wszystkie walory, tej kultowej historii na ekran.
Z całego serca, tak ja, jak i reszta naszej załogi, życzymy im sukcesu i trzymamy kciuki.

Ocena: 9/10

Autor: Sebastian Smyk
Korekta: Szymon Śliwiński