BATMAN: CAPED CRUSADER – Recenzja

Cofnijmy się do lat osiemdziesiątych. Konkretnie do 21 maja 1988 roku, kiedy to na sklepowych półkach wylądowały pudełka z PC-tową grą BATMAN: THE CAPED CRUSADER.

Wspomniany tytuł to dziecko studia Ocean oraz firmy wydawniczej Data East, będący prostą grą typu action/adventure. Jak nie trudno się domyślić wcielamy się tutaj w postać Batmana, by po raz kolejny ocalić Gotham przed złoczyńcami. Co jednak warte jest szczególnej uwagi, akcja rozkłada się na dwa wątki główne – oba , mają osobne scenariusze, a uruchamiane są pojedynczo z poziomu głównego menu.
W pierwszym scenariuszu, który zatytułowany został A BIRD IN THE HAND , przed Batmanem stoi zadanie powstrzymania Pingwina. Przestępca wyszedł z więzienia i mając w zanadrzu kolejny złowieszczy plan przystąpił do działania. W swej willi, pod przykrywką uruchomienia fabryki parasoli, rozpoczyna produkcję armii (a jakżeby inaczej) robo-pingwinów, przy pomocy, których zamierza zawładnąć miastem. Zadaniem gracza jest udaremnienie tych zapędów zanim elektroniczne nieloty przedostaną się na ulice Gotham.
Druga z przygód „Gacka” przytoczona w grze, nosi tytuł A FETE WORSE THAN DEATH. Ten scenariusz stanowi poniekąd prawdziwe creme de la creme tej produkcji. Na początku, jak kamień w wodę przepada Robin. Jedyny trop jaki może doprowadzić Mrocznego Rycerza do jego młodego współpracownika, to karta do gry z napisem Joker. Brzmi znajomo prawda? Oczywiście, tutaj także czeka nas wyścig z czasem, o co zadbał arcywróg Batmana.

W obu przypadkach kierowana przez nas postać porusza się po tłach, które mają imitować karty komiksu. Trzeba tutaj przyznać, że w momencie ukazania się gry, pomysł musiał robić wrażenie. Żeby nie było nudno, co jakiś czas zbiry Pingwina i Jokera będą starać się nas uśmiercić, czemu możemy przeciwdziałać przy pomocy zestawu ciosów i kopnięć, w jakie twórcy zaopatrzyli Obrońcę Gotham.
Jak na najlepszego detektywa na świecie przystało, Batman w trakcie rozgrywki musi zebrać odpowiednią liczbę przedmiotów oraz wskazówek, by móc rozszyfrować zamiary swoich przeciwników. Nasz progres w tym zakresie prezentuje stale obecny na ekranie wskaźnik procentowy. Bardzo interesującym utrudnieniem rozgrywki, jest zaimplementowany w THE CAPED CRUSADER element stale malejącego zasoby energii życiowej. Możemy, a nawet musimy, go zwiększać poprzez zjadanie rozsianych w różnych miejscach przekąsek, oczywiście po uprzednim ich odnalezieniu.

Reasumując, BATMAN: THE CAPED CRUSADER , to dość lekka przygodówka z lekkimi akcentami zręcznościowymi, podana w dość miłej (jak na tamte czasy) oprawie audiowizualnej. Gra posiada bardzo łatwy w obsłudze interfejs, co dodatkowo wspomaga dobre wrażenie.


Przykładowy zapis z rozgrywki: