„Śmierć”

Seria Sandman podbiła serca komiksiarzy na całym świecie. Nic dziwnego – Neil Gaiman to mistrz pióra. Wystarczy spojrzeć na jego dorobek literacki, by pochylić czoła przed jego wyobraźnią i talentem. W serii o Morfeuszu nie tylko stworzył niebanalną fabułę, mającą w sobie liczne odwołania do mitologii, religii i kultury, ale też zdołał ją umieścić w klasycznym uniwersum DC, ze wszystkimi jego pelerynami i maskami. Na dodatek nie angażując w zbytnio główne wątki  owych postaci. Można więc zadać sobie pytanie – dlaczego pisarz nie poszedł na łatwiznę i nie wplótł wyraźnie w akcję tak popularnych charakterów jak Superman czy Batman? Ano dlatego, że Gaiman ma nieco więcej wyobraźni niż szeregowy scenarzysta i potrafi wykreować własne postaci od zera. I to równie fascynujące jak znani superbohaterowie. Nieskończeni to istoty będące niejako personifikacją odwiecznych zjawisk. Takich jak Sen, Zniszczenie, czy właśnie – Śmierć. Twórca „Amerykańskich bogów” stworzył ich mądrze. Momentami więcej w nich cząstki ludzkiej, niż nadprzyrodzonej. Co widać po tytułowej bohaterce.

Śmierć według Neila Gaimana to nie zakapturzony kosiarz w zaawansowanym stadium diety odchudzającej, ani mroczny pan w garniturze z notesikiem wypełnionym nazwiskami do wymazania. Jeden z najoryginalniejszych. współczesnych twórców mrocznego fantasy, oscylującego na granicy horroru, ukazał ją  jako uroczą gotycką dziewczynę. Do tego przyjaźnie i pozytywnie nastawioną do, paradoksalnie, życia i będącą wśród swego rodzeństwa chyba najbardziej ludzką. Już pierwsza historia nosząca tytuł „Odgłos Jej skrzydeł” ukazuje, że Tanatos ( Tanatoska ?? ) to postać o wiele bardziej pozytywna, niż ponury i melancholijny Hypnos.  Oprócz wymienionego tytułu ukazały się też dwa inne, mające swe premiery na łamach serii „Sandman”. „Fasada” pierwotnie opublikowana w trzecim tomie „Kraina Snów” i „Sen i Wenecja” w tomie poza główną serią noszącym tytuł „Senni łowcy”. Można to odczytać jak pójście na łatwiznę i siłowe poszerzenie tomu o znane już wcześniej treści. Ale po przeczytaniu całości, umieszczenie ich wydaje się być logiczne, a nawet wskazane.

Ale pojawiają się opowieści nowe. „Wysoka Cena Życia” dzieje się w momencie, w którym na jeden dzień Śmierć musi poznać wartość ludzkiego życia i stać się śmiertelnikiem. Poznanie chłopaka mającego samobójcze ciągoty również niesie ze sobą pewne ukryte treści. Gaiman ukazuje wartość życia, jego nieoczekiwaną zmienność i barwy, których w monotonii życia nie dostrzegamy.

„Pełnia życia” mówi o dalszych losach postaci Foxglove i Hanzel . Mija kilka lat od wydarzeń z „Sandman: Zabawa w ciebie”, gdzie pierwszy raz pojawiły się dziewczyny. Foxglove stała się sławną wokalistką, zaś Hanzel wiedzie życie matki, której mąż ( w tym przypadku- żona ) wyjechał w daleką podróż. Wydaje się, że odległość i rozłąka to jedyny problem pary. Lecz pojawia się Ona. I mimo swej sympatyczności i miłego usposobienia jest tym, kim jest. I ma swoją powinność.

Dodatkowo dostajemy potężną galerię ze Śmiercią w roli głównej, autorstwa wielu wybitnych rysowników. Wśród nich znajdują się prace, między innymi, Dave’a McKeana, Grega Capullo, Briana Bollanda, Chrisa Bachalo i wielu innych związanych i niezwiązanych z wcześniejszymi dziełami Gaimana.

Na wszystkich tomach„Sandmana” umiejscowiona jest informacja, iż każdą część można czytać chronologicznie lub pojedynczo. Podobnie jest ze „Śmiercią”, ale aby w pełni cieszyć się komiksem warto znać jej brata. Gaiman bowiem subtelnie splata swoje opowieści. Subtelnie, a zarazem podle. Są one jak puzzle, z których każda część jest oszałamiająca piękna, ale razem dają efekt zwalający z nóg.

Komiks dla fanów „Sandmana”, ale również dla zagłębiających się w świat Gaimana. Znakomite rysunki Malcolma Jonesa III, Chrisa Bachalo, Coleena Dorana i kilku innych autorów oferują różnorodność stylów i silnie wpływają na klimat danej opowieści. Ten kto już poznał Sen, niech pozna i Śmierć. Oczywiście w pierwszej kolejności na kadrach komiksu… 🙂