Harley Quinn: Zamotana
Recenzja może zawierać spoilery
Czy ktoś z Was nie lubi przygód Harley Quinn? Osobiście nie znam takiej osoby. Dowodem tego był wydany kilka miesięcy temu, pierwszy tom (zarówno pierwszy w polsce) przygód Harley Quinn za czasów New52! Odzew czytelników był niezwykle pozytywny, a egzemplarze sprzedały się niczym ciepłe bułeczki w weekendowy poranek. Dwójka scenarzystów – Amanda Conner i Jimmy Palmiotti – udowodniła, że doskonale rozumieją złożoną osobowość bohaterki. Przełamali wszelkie stereotypy, wprowadzając przy tym oryginalność w opowiadanych historiach. Seria charakteryzująe się ogromną dawką czarnego humoru oraz luźnym podejściem do reszty uniwersum. Dobra! Koniec z dalszym komplementowanie serii. Przejdźmy do omówienia drugiego tomu.
„Harley Quinn: Zamotana” (tak, wiem, dziwne tłumaczenie) powtarza konwencję poprzedniczki, wprowadzając nowe, zwariowane do granic możliwości przygody. Kontynuacja przygód koncentruje się na przedstawieniach teatralnych, dalszych zmaganiach na rolkach w Skate Clubie, czy uporczywym adoratem. Największym jednak zaskoczeniem, pozytywnym rzecz jasna, było pojawienie się Power Girl. Postaci, która zepchnęła Poison Ivy na boczny tor.
Power Girl.. Kolejna kobieca postać z DUŻYMI ATUTAMI. Przyznam się szczerze – nigdy nie pałałem do niej sympatią, dlatego też byłem zdystansowany do pomysłu scenarzystów. Na całe szczęście okazało się to zbędne. Amanda i Jimmy poradzili sobie, czyniąc z Power Girl i Harley niezwykły, dynamiczny duet, w którym to dawna miłość Jokera przejęła pałeczkę dowodzącą, a Power Girl czyniła rolę pomocniczki. Nie sposób nudzić się przy nich. Kobiecy duet przeżywa nietypowe przygody, które wyrwą Was z monotonii życia np. pojedynek z ogromnym kawałkiem pizzy w innym wymiarze. W drugim tomie znajdziecie mnóstwo opowieści, ale to właśnie ta z Power Girl stanowi najatrakcyjniejszą część.
Na samym końcu umieszczony został one-shot z Jokerem w roli głównej. Harley trafia na rajską wyspę, gdzie spotyka swojego EX i oddaje mu się w ramiona. Wspólnie przeżywając romantyczne chwile (patologiczne-romantyczne chwile). Mam mieszane uczucia wobec tej historii. Początki serii zobrazowały nam w pełni samodzielną bohaterkę, która stara się zostawić za sobą dawne życie i rozpocząć nowy rozdział, bez uwzględniania w nim zranionego uczucia. One-shot zrywa z przyjęta konwencją. Harley ponownie odczuwa motylki w brzuchu, biegając za Jokerem i pozwalając mu na wszystko. Szczerze powiedziawszy, wolałem przygody bez uwzględniania odwiecznego wroga Batmana. Pozostańmy przy samodzielnej Harley z New52!, która czytelnicy pokochali tak bardzo.
Rzućmy szybko okiem na materiały dodatkowe – Egmont dokładnie odwzorował zawartość zagranicznego wydania. Na końcu znajdziemy alternatywne okładki do każdego z numerów oraz szkice Amandy Conner. Miły dodatek, z którego fani na pewno będą zadowoleni.
Nie muszę Was zachęcać do czytania omawianego tomu, jeśli zachwyciła Was lektura poprzedniczki. Kontynuacja dokładnie powtarza najlepsze wartości, którymi charakteryzowała się część pierwsza, dodając przy tym wiele nowej, wartościowej, przy okazji porywającej treści. Z czystym sumieniem mogę Was zapewnić, że nie pożałujecie chwil spędzonych przy lekturze tego komiksu. Zniecierpliwiony wyczekuję premiery kontynuacji (zapewne przyszły rok). Polecam Wam lekturę „Zamotanej”, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście 😉
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycie w internetowym sklepie Egmontu.