Batman: Gotyk

Kolejny tom z serii DC Deluxe. Tym razem przyszła kolej na nieco mnie znany niż poprzednie tytuł autorstwa Granta Morrisona i Klausa Jansona- Batman: Gotyk”. Historia została napisana w ramach serii „Batman: Legends of the Dark Knight”. Zawierającej w sobie opowieści nie będące częścią kanonu, a co za tym idzie- dającej autorom pełną swobodę. A przypadku wymienionych twórców można mieć wysokie oczekiwania.

Już od początku wiadomo, że mrok tej historii jest dużo gęstszy niż zazwyczaj. Batman w swej karierze miał do czynienia z ogromna ilością przeciwników. Sama lista stałych, powracających regularnie złoczyńców jest spora, a gdy dodać do niej postaci epizodyczne powstaje nam spis niemal encyklopedyczny. Wśród tych drugich, mniej znanych postaci jest niejaki Pan Szept. Pseudonim brzmi groźnie, a on sam jest jeszcze groźniejszy. Jego celem nie jest bowiem persona Batmana, a mieszkańcy miasta Gotham. A co gorsza- zna Bruce’ a Wayne’ a od strony, którą znać może jedynie Alfred.

Wszystko zaczyna się od spektakularnych zgonów gangsterów. Niby nic niezwykłego. Wzajemnie wybijający się kryminaliści w tym mieście to norma. I to nawet jeśli domniemany morderca rzekoma nie żyje od dwóch dekad. Do czasu, gdy proszą go oni o pomoc. Za pomocą odwróconego Batsygnału ( ach Snyder ty szachraju… ). Batman nie jest zadowolony z dodatkowego usługodawcy i kolejnego użytkownika jego sygnowanego oświetlenia alarmowego. Jednak widząc, iż kolejne zejścia przestępców nie są naturalne zaczyna działać. Wkrótce przekonuje się, że Pan Szept jest mu niezwykle bliski.

Morrison odsłania karty powoli. Nie pozostawiając  jednocześnie akcji w tyle. Działania Szepta mają rozmach już od początku, ale on sam, jego tożsamość i motywacje, są zagadką. Mroczną, mającą swą genezę jeszcze przed powstaniem Gotham i mająca swe źródło w okultystycznych praktykach.

Klaus Janson znany jest między innymi z dosyć częstej współpracy z Frankiem Millerem. Tutaj rysownik ukazał Zamaskowane Krzyżowca klasycznie. Dominującego nad przestępcami, łopoczącego peleryną i będącego strażnikiem godnym swego miana. Lecz przy Szepcie wydaje się być nieco mikry. Podobnie jak w przypadku „Trybunału Sów” to Batman, a nie jego przeciwnik zdaje się być chwilowym etapem w historii miasta. Efemerydą, która minie pozwalając złu nadal trwać. Janson podkreślił słabości Mrocznego Rycerza, ale nie zmarginalizował go całkowicie. To nadal ten sam detektyw, wojownik i bohater.

Między każdym z rozdziałów znajduje się cytat z klasycznych dzieł przedstawiony w piękny, kunsztowny sposób. To nie jedyne nawiązanie do klasyki literatur w „Gotyku”. Opowieść ta nosi swój tytuł nie bez powodu. Morrison przeplata w niej fragmenty dzieł takich twórców jak John Keats, Edgar Allan Poe czy William Shakespeare. Właśnie słowo „Gotyk” idealnie oddaje nastrój komiksu. Zazwyczaj mrok opowieści z Batmanem oscyluje w klimatach czarnego kryminału bądź horroru. Tutaj monumentalność działań Szepta i sam jego origin sprawiają, że atmosfera jest równie ponura, lecz jakże odmienna.

Nie znałem tej historii i jestem szczerze zadowolony, że dane było mi ją poznać. Morrison i Janson potwierdzili swą klasę, a „Gotyk”, mimo iż nie jest tak popularny jak wielkie tytuły z udziałem Wayne’ a, jest dziełem z najwyższej półki. Niezwykły klimat, przemyślane kadrowanie, rysunki tchnące, gdy trzeba, czystym złem. Zawsze gdy wychodzi kolejny tytuł z serii DC Deluxe zadaję sobie pytanie- czy jest on godzien takich luksusów ? W tym przypadku nie mam wątpliwości. „Batman: Gotyk” to dzieło znakomite.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarze recenzenckiego.
Komiks bezpośrednio do nabycia w internetowym sklepie Egmontu