Batman- Śmierć w rodzinie

Mówi się, że Batman to samotny wilk pośród mroku i mgieł Gotham… Ale czy aby na pewno ? Realia zaprzeczają tej tezie. Bowiem z pomocników Mrocznego Rycerza można stworzyć osobne teamy, a same stanowisko Robina jest nader ruchome. Poczynając od Dicka Graysona, Poprzez Tim’e Drake’a, do Duke’a Thomasa. Nie wspominając o wszelkiej maści alternatywnych światach. Jednym z najsłynniejszych, a na pewno najbardziej dramatycznych Cudownych Chłopców był drugi Robin- Jason Todd. I pozwolę sobie tutaj na oczywisty spoiler- historia ta opowiada o okolicznościach jego śmierci.

Ścieżki Batmana i Todda przecięły się na Crime Alley, gdy ten drugi próbował bezczelnie pozbawić kół Batmobil. Mroczny Rycerz nie przepędził łobuza, lecz poznawszy go lepiej, przyjął po solidnym namyśle na posadę zwolnioną przez Dicka Graysona. Jason jednak był osobnikiem kompletnie innym niż oryginalny Robin. Krewki, ze skłonnościami do brawury i nadmiernego wykorzystywania umiejętności nabytych pod okiem Wayne’a. I gdzieś zawsze czujący pewne niespełnienie. Mentalne sieroctwo, które wychodzi na jaw, gdy nastolatek odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu.

W międzyczasie Joker wraca do gry. Z planami, które są naprawdę niebezpieczne, a w które zamieszana jest broń jądrowa. I tu dwie sprawy- próby odkrycia przez Jasona kim jest jego matka i jak najszybsze zatrzymanie Jokera przez Wayne’ a,  zbiegają się w Kuwejcie. Pustynny kraj to niecodzienny pejzaż dla Dynamicznego Duetu, lecz powodzenie obu misji jest kluczowe do obojga herosów- zarówno pod względem osobistym, jak i tym wynikającym z profesji. Nie trzeba mieć wybujałem wyobraźni by wiedzieć co może stać się z głowicą atomową w rękach szaleńca jak Joker. Klaun w „Śmierci w rodzinie”  wydane w ramach Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics jest właściwie o wiele bardziej polityczny niż dotychczas.

O zgonie Jasona Todda zadecydowali czytelnicy. Tak- ówcześni odpowiedni nas samych. Jako, że w latach 80 nie było żadnych mediów społecznościowych i sms- ów, komiksiarze zmuszeni byli oddawać głosy dzwoniąc na jedną z specjalnie do tego stworzonych linii telefonicznych. Dość ryzykowne posunięcie wydawnictwa, chociażby z racji terminów i przemodelowania całej fabuły pod być/ nie być Robina. Przezorne DC zabezpieczyło się jednak na obie możliwości- czego dowodem jest umieszczona w dodatkach plansza przedstawiająca radosnego Batmana trzymającego nieprzytomnego, lecz żywego Jasona Todda na rękach.

Wizualnie- klasyczny komiks. Czyli charakterystyczna szczęka Jokera i nazbyt przewiewny strój Wonder Boy’a. Należy pamiętaj jednak, że to lata 80. Mnogość ramek i dymków powoli wychodzi z mody, a zastępuje ją wizualna akcja i sceny z nutą brutalności.  Właśnie historie jak „Śmierć w rodzinie” Jima Starlina i Jima Aparo nadawały komiksowi superbohaterskiemu poważniejszych tonów. Godne oklasków są kultowe okładki tegoż komiksu, będące równie niezapomniane jak sztandarowy cover „Death pf Superman”.

Dziś śmierć Jasona Todda nie wstrząsa tak bardzo. Wskrzeszony w  „Infinite Crisis” stał się kolejnym zmartwychwstałym herosem, który swym powrotem do życia pozbawił dostojeństwa i powagi przejście na drugą stronę. Ale jedno trzeba przyznać- Starlin i spółka wykonali solidny kawał roboty i sensacyjna historia znakomicie zgrała się z dramatem jakim była śmierć drugiego Robina. Gwałtowne odejście drugiego Robina na lata odcisnęło piętno na sumieniu Wayne’ a. Niemal równie wielkie, jak te związane z jego rodzicami.