Przyjdź Królestwo

Superbohaterowie mają pewną ciekawą tendencją, której nie zauważamy podczas lektury komiksów z ich udziałem. Od czasu swego debiutu po przygody dzisiejsze nie zestarzeli się ani o rok. Owszem- były historie, jak Powrót Mrocznego Rycerza czy Staruszek Logan, gdzie herosi uginali się pod upływem dekad, ale zazwyczaj nie należą one do kanonu. Przyjdź Królestwo Marka Waida i Alexa Rossa również pokazuje herosów w wieku emerytalnym, ale mających tendencję do nabierania szlachetności wraz z wiekiem.

Głównym bohaterem jest pastor Norman McCay. Jego spokojne życie zmienia się, gdy na swojej drodze spotyka Sandmana/ Wesley’a Doddsa, a już zupełnej rewolcie, gdy objawia mu się Spectre. Potężna istota zabiera go w podróż, w której poznaje on herosów i staje się niewidzialnym świadkiem wydarzeń, które odbiją się głośnym echem w przyszłości. Jak łatwo się domyślić, Spectre nie zabrał go dla towarzystwa, a w konkretnym celu. Lecz czy starszawy już kaznodzieja zdoła cokolwiek uczynić w obliczu starcia istot pokroju Supermana ?

Pewnego dnia Joker wyrusza do Metropolis i- jak to ma w zwyczaju- sieje powszechny terror. Wśród ofiar odwiecznego przeciwnika Batmana znajduje się żona Supermana- Lois Lane. Nietrudno się domyślić więc, że złoczyńca ten niedługo zabawi na wolności, tym bardziej, iż do pogoni dołączają inni herosi. Wśród nich znajduje się niejaki Magog, heros nowego pokolenia, który nie uznaje kompromisów wobec takich degeneratów jak Joker. Nic więc dziwnego, iż jak dochodzi do ich spotkania arcyłotr ginie. Wydawać by się mogło, że zarówno Superman, jak i Batman odetchną z ulgą- w końcu problem wielokrotnego mordercy i terrorysty został ostatecznie rozwiązany. Nic jednak bardziej mylnego- Kal- el aresztuje Magoga, a tym samym skazuje się na publiczny ostracyzm. Uwielbiany heros staje się nagle reliktem przeszłości wyszydzanym przez gawiedź. Lub mówiąc dosadniej- staromodnym dziadem w śmiesznym stroju z gaciami na wierzchu, stojącym w opozycji do Magoga, który to jawi się jako ktoś, kto może zmienić oblicze świata. Nadchodzi nowe pokolenie superbohaterów, wyznających zupełnie nowe zasady. Starzy odchodzą w cień.

Lata mijają- młodzi trykociarze wiodą prym, a stara kadra nie wyściubia nosa spoza swoich domen. Batman nadal pilnuje Gotham, lecz w nieco inny sposób niż dotychczas. Flash przekracza już nie tylko granicę czasu, ale i człowieczeństwa. Green Lantern/ Alan Scott izoluje się w swej siedzibie na orbicie Ziemie, stają się najpotężniejszym użytkownikiem pierścienia we Wszechświecie. A Superman ? Stara się ignorować fakt, iż jego chwała minęła, a na miejsce jego i jego kompanów weszli nowi gracze. Niekoniecznie jednak uczciwi i szanujący ich dziedzictwo. Nie będący ani super, ani bohaterami, a ludźmi ze zbyt dużą dawką mocy, bez cienia odpowiedzialności. Młodzi superludzie toczą między sobą wojenki, krzywdząc przy tym ludność cywilną, ale czara goryczy przelewa się, gdy w Kansas dochodzi do eksplozji atomowej. Przychodzi czas na odkurzenie starych peleryn i odrodzenie JLA.

Mark Waid w swoim dziele porusza kilka istotnych spraw, które pojawiały się już kilka razy na kartach komiksów. Alan Moore w Strażnikach zadał pytanie- któż pilnuje samych strażników? Waid ponawia je w odniesieniu do nowego pokolenia herosów. I faktycznie- persony z ksywkami jak 666 czy Swastica nie budzą zaufania i prędko potrzebują pouczenia. A kto lepiej nie poucza niż starsze pokolenie, na którego czele stoi najpotężniejszy heros świata? W odrodzonej JLA brakuje jednak Batmana. Mroczny Rycerz ma swoją grupę- bardziej adekwatną do jego działań i nie wystawiającej się na światło dzienne jak herosi zgromadzeni wokół Człowieka Ze Stali. Ale czy to rozbicie jest dobre? Nie każdego cieszy bowiem powrót Supermana z jego konserwatywnym kodeksem.

Alex Ross to artysta uznany. Nic dziwnego- mało który rysownik może pochwalić się autorskimi wernisażami. W Przyjdź Królestwo pokazał projekty klasycznych herosów DC w  nieco starszym wcieleniu. Skronie Kal- Ela pokrywa dostojna siwizną. Wally West składa zaś hołd Jay’owi Garrickowi, nosząc na głowie hełm Brodiego stylizowany na hełm Hermesa. Batman z kolei porzuca pelerynę na rzecz nowoczesnego pancerza. Ale stara gwardia to dopiero początek popisów artysty. Młodsi herosi prezentują się nadzwyczaj paskudnie- turpistyczne i groteskowe kreacje niektórych z nich budzą skojarzenia z superłotrami, nie zaś z tymi, którym dane jest chronić społeczeństwo.

Przyjdź Królestwo jest obecnie pozycją ciężką do zdobycia na rynku. Mam  więc nadzieję, że Egmont, będący wydawcą tegoż tomu, zlituje się nad czytelnikiem i wyda go choćby w serii DC Deluxe, gdyż tytuł ten w pełni zasługuje na ów format. W obliczu wielu zmian, alternatywnych wizji i wariacji komiks ten nadal zachowuje swą pierwotną energię i idealną równowagę między poważnymi pytaniami, a scenami godnymi prostych, acz majestatycznych opowieści.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.

Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu lub wybranych punktach sprzedażowych.