Justice League (wydanie DVD) – Recenzja

Okres świąteczny, konkretniej urlopowy, zacząłem od resetu umysłowego. Pomógł mi w tym ponowny seans Ligi Sprawiedliwości, którą za grosze nabyłem na DVD. Ryzykowna przygoda, która nie pogorszyła mojego stanu psychicznego lub jeszcze nie odczułem efektów. Czy przesadzam? Nie powiedziałbym.

Liga Sprawiedliwości” jest prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjnym filmem superhero w historii, o którym nie przerwanie się mówi nawet po 3 latach od premiery. Film zgarnął mnóstwo nieprzychylnych opinii, głównie pod kątem napisanej historii, jak i zmarnowaniem potencjału wielu postaci. Nie to jednak wywołuje niekończącej się dyskusje. Ich powodem jest Zack Snyder, który musiał zrezygnować z prac nad filmem z powodów rodzinnych. Pałeczkę po Snyderze przejął Joss Whedon. Drugi reżyser namącił (przynajmniej tak mówią) w pierwotnej koncepcji Snydera przez co dostaliśmy kwaśny kogel mogel. Chyba nikt nie spodziewał się fajerwerków po mrocznym filmie przerobionym tak, żeby trochę dawało słońcem po oczach.

Snyder przez 3 lata starał się udowodnić, że pierwotnie film miał prezentować się inaczej niż to co trafiło na ekrany. Reżyser zalewał nas informacjami, a grono wiernych fanów walczyło w pocie czoła, żeby pojawiło się słynne „Snyder Cut”. Walka została wygrana i film trafi na HBO Max w marcu 2021r. Fajnie. Tylko czy z oryginalną wersją rzeczywiście było tak tragicznie? Ano było.

„Justice League” jest kontynuacją historii zapoczątkowanej w „Batman v Superman”. Superman umarł, świat jest pogrążony w żałobie, co odczuwamy z różnych stron. Do tego momentu było jeszcze ok. Nieobecność Supermana zauważyły siły kosmiczne, które nagle chcą najeżdżać na ziemię. Batman zaczyna kręcić swoją drużynę, żeby odeprzeć siły wroga. Tak oto na ekran wkracza Cyborg, Aquaman i Flash. Tempo akcji nagle tak przyspiesza, że dzieje się tyle rzeczy na ekranie, że ciężko za nimi nadążyć. Wątpię, że za wszystkim mógł nadążyć sam reżyser ponieważ jest tyle babołów fabularnych, że ibuprofen nawet nie pomoże. Nie będę przytaczał wszystkich z nich ponieważ musiałbym stworzyć niekończącą się listę. Powinno Wam wystarczyć, że Batman rzuca swoją prywatną tożsamością zupełnie obcym dla niego ludzi tylko po to, żeby mieć ich po swojej stronie.

W Lidze zostało upchanych mnóstwo wątków, które zostały przedstawione po łebkach. Brak tu spójności, która nadałaby historii jednego toru. Reżyser napakował bardzo dużo jak na 2.5h. Nie wiem czy szukać pocieszenia, że jest to nic w porównaniu do reżyserskiej wersji, która będzie naładowana jeszcze większą ilością contentu do tego stopnia, ze film wydłuży się do 4h. Ciężko uwierzyć mi, że rozszerzona historia nada więcej sensu całości ale mam nadzieję, że się mylę.

Jestem bardzo niezadowolony z obsady. W poprzednich filmach zachwycałem się Affleckiem czy pozostałymi gwiazdami. Tu miałem ich dość. Po Afflecku widzimy zmęczenie rolą, a Batman zachowuje się jak zadufany bogacz, który rzucałby swoją tożsamością na lewo i prawo oraz tanimi docinkami ile to nie ma na koncie, przy okazji dosrywając innym bez większej logiki (pamięta scena z Dianą). Flash jest biegającą pokraką potykającą się o własne nogi (bez komentarza), pozbawiony iskry i bystrości komiksowego odpowiednika. Wyróżnia się Jason Momoa jako Aquaman, choć za rolę pokochałem go dopiero w filmie „Aquaman”. Film stara się ratować Gal Gadot ale to za mało, żeby na swoich amazońskich barkach udźwignąć wór gnoju.

Czy są jakiekolwiek plusy tej produkcji? Coś tam się znajdzie. Pochwalić mogę film za obraz. Snyder ma dryg do wizualnej strony filmów, o czym przekonał świat w „Watchmen” czy „300”. Liga jest równie dobra od wizualnej strony, a mroczna stylistyka działa tu na plus. Niestety odbiło się to nieco na CGI, gdzie w kilku miejscach widać tanie efekty np. podczas finalnego starcia z parademonami. Film dobrze wypada również od strony audiowizualnej, jak i kostiumów. Nie jestem fanem filmowego stroju Aquamana czy Flasha z „Justice League”, co nie zmienia faktu, że zostały one świetnie wykonane.

Samo wydanie DVD jest ok. Płytkę nabyłem za kilkanaście złotych i nie żałuję zakupu, żeby uzupełnić domową kolekcję filmów. Jakość dźwięku i obrazu jest w porządku, materiałów dodatkowych niestety skąpo. Na płycie dodany został kilkuminutowy materiał streszczający komiksowe losy tytułowej drużyny. No i tyle.

Nikogo raczej nie muszę przekonywać, że „Liga Sprawiedliwości” jest kiepskim filmem, który powstał zdecydowanie za szybko, a reżyser chciał w nim upchać tyle materiału, ile mógłby rozłożyć na 3 osobne produkcje. Kilka zalet znajdzie się lecz w dalszym ciągu będzie to produkcja poniżej przeciętnych oczekiwań. Za parę miesięcy pojawi się reżyserska wersja, która przedstawi pierwotną wizję Snydera. Na pewno rzucę okiem na nią oraz porównam ją z dziełem Snyder/Whedon. Niemniej mam spore obawy na to co przedstawi nam Snyder. Za dużo wszystkiego było w oryginalnej „Justice League”, a Snyder latami przekonywał nas, że ma w kieszeniach jeszcze więcej…