Superman: Doomsday (2007) – Recenzja

Superman: Doomsday” to pierwsza pełnometrażowa produkcja animowana w świecie DC produkowana przez Warner Premiere i zarazem pierwsza produkcja z linii DC Universe Animated Original Movies. Jest luźną adaptacją historii, która po swoim ukazaniu miała zmienić komiksy na zawsze – „Death of the Superman” – jednak scenarzysta Duane Capizzi i znany Wam zapewne producent Bruce Timm postanowili zmienić dużą część materiału źródłowego sporo dodając, jednak sporo też wyrzucając. Z jakim skutkiem?

Superman i Lois Lane są w związku,  jednak Lois nie wie jeszcze, że Superman jest jej kolegą z pracy – Clarkiem Kentem. Zakochani spędzają czas jedynie w Fortecy Samotności, ukrytej bazie Supermana, by nie dopuścić do tego aby ktoś dowiedział się o tym co łączy parę. Podczas trwania jednej z takich schadzek pracujący gdzieś pod powierzchnią Ziemi pracownicy LexCorpu przypadkowo dokopują się do znajdującej się tam kapsuły kosmicznej w której  zamknięty jest Doomsday – zmodyfikowany genetycznie stwór z kosmosu, który zabija wszystko na swojej drodze i kieruje się wprost ku Metropolis. Rozpoczyna się apokaliptycznych wręcz rozmiarów pojedynek w wyniku którego obaj wojownicy giną. Superman zostaje pochowany w centrum miasta, a Lex Luthor pozbywa się wszystkich, którzy wiedzieli o źródle całego incydentu. Po jakimś czasie jednak Clark powraca do życia, ale wydaje się być… inny. Nie poznaje on Lois, a jego metody działania stają się coraz brutalniejsze. Jasne staje się, że coś jest nie tak, a podejrzany szybko nasuwa się sam.

„Death of the Superman” mimo że ważne (choć szybko ranga tego komiksu została umniejszona) jest dość prostą i krótką historią, dlatego rozumiem chęć rozbudowania scenariusza, bo nie da się stworzyć filmu w którym dwie postacie przez 70 min. okładają się po twarzach, a mam wrażenie, że w tamtych czasach świat nie był jeszcze gotowy na „Reign of the Supermen”, dlatego duży plus dla twórców za próbę stworzenia czegoś nowego, na fundamentach czegoś ikonicznego. Mogła to być na prawdę ciekawa opowieść. Niestety – nie jest.

Historia jest tak bardzo nijaka jak tylko to możliwe. Niby wszystkie elementy są na miejscu, jednak ich realizacja w jakiś sposób nie potoczyła się tak jak powinna. Będzie to niepopularna opinia ale moim zdaniem film obnaża braki komiksu „Death of the Superman” – opowieść ta jest szalenie istotna, jednak jej przebieg jest niesamowicie wręcz nudny. Kilkadziesiąt stron wypełnionych głównie okładającymi się Supermanem i Doomsdayem. Sam motyw pojedynku na śmierć i życie dwóch potężnych gladiatorów sprawdza się jako finał opowieści, nie jako jej główny motyw. Dodatkowo film traci również na próbie zrealizowania tej historii bez nawiązywania do innych zakątków uniwersum DC.  Nie doświadczymy tutaj zatem ani Justice League of Amierca z Guyem Gardnere, Boosterem Gold, Blue Beetlem, Fire i Ice na czele, ani pochodu bohaterów za trumną Człowieka za Stali i wspomnień po poległym przyjacielu. Dlatego film ten choć próbuje zrobić coś swojego polega na całej linii jeśli chodzi o przeniesienie tego konkretnego motywu na ekranową interpretację.

W obsadzie filmu usłyszeć możemy Adama Baldwina (Superman), Anne Heche (Lois Lane), Jamesa Marstersa (Lex Luthor) Johna DiMaggio (Toyman), Swoosie Kurtz (Martha Kent), Cree Summer (Mercy Graves), Ray’aa Wise’a (Perry White) oraz  Adama Wylie’a (Jimmy Olsen).

„Superman Doomsday” zasługuje na miano średniaka, bo mimo iż nie zalicza on żadnej spektakularnej katastrofy, nie jest też on produkcją udaną. Na szczęście, niezbyt udany debiut DC Universe Animated Original Movies udało się szybko zmazać kolejnymi, dużo lepszymi produkcjami. Czy polecam? Raczej tylko w ramach ciekawostki, jeśli widzieliście już pozostałe animacje od DC i nie wiecie czym zająć sobie wieczór.

 

OCENA: 4/10