Suicide Squad: Hell to Pay / Legion Samobójców: Piekielna misja (2018) – Recenzja

Po udanym Batman: Atak na Arkham” i znacznie gorszym aktorskim „Legionie Samobójców” przysedł czas na kolejny film w którym w głównej mierze oglądać będziemy zmagania Suicide Squad, po raz drugi w animacji. Dla mniej zorientowanych – Suicide Squad to drużyna o często modyfikowanym składzie, w skład której wchodzą pojmani przez bohaterów złoczyńcy świata DC, by na usługach Amandy Waller i amerykańskiego rządu wykonywać nieoficjalnie zadania, do których Kapitol i Biały Dom nie chcą się przyznać. „Suicide Squad: Hell to Pay” osadzone jest w filmowym animowanym uniwersum DC, a co za tym idzie stanowi kontynuację takich filmów jak „Justice League: War”, „Son of Batman”, „Justice League: Throne of Atlantis”, „Batman vs. Robin”, „Batman: Bad Blood”, „Justice League vs. Teen Titans”, „Justice League Dark” i „Teen Titans: The Judas Contract”. Za reżyserię i scenariusz odpowiadają kolejno Sam Liu („Superman/Batman: Public Enemies”, „Justice League: Crisis on Two Earths”, „All-Star Superman”,„Batman: Year One”) i Alan Burnett („Batman: Mask of Phantasm”, Green Lantern: Emerald Knights”, „Justice League: Gods and Monsters”, „Batman: Bad Blood”).

Film rozpoczyna się od krótkiego prologu podczas którego Suicide Squad w którego skład wchodzą Count Vertigo, Deadshot, Black Manta, Punch i Jewlee próbują wykraść dane należące do Tobiasa Whale’a. Mogą one zagrozić bezpieczeństwu operacji Task Force X. Misja udaje się, jednak w wyniku zdrady przeżywają ją jedynie Deadshot i Black Manta. Niedługo po tym projekt Suicide Squad zostaje zamknięty, lecz po trzech latach Amanda Waller znowu potrzebuje skazańców do nieoficjalnego zadania. Tym razem do odnalezienia tajemniczego mężczyzny znanego jako Steel Maxum i odebrania mu tajemniczej karty z napisem „Dramowe wyjście z piekła”. Do nowego Suicide Squad Waller rekrutuje Deadshota, Captaina Boomeranga, Bronze Tigera, Harley Quinn, Copperheada i Killer Frost. Sprawy bardzo szybko się komplikują gdy okazuje się, że próbuje ich wyprzedzić konkurencja i są jedynie jedną z trzech stron próbujących pozyskać kartę, tym bardziej że jedną przewodzi nieśmiertelny Vandal Savage, a drugą Zoom (widziany ostatnio w filmie „Justice League: The Flashpoint Paradox” co nie jest tutaj bez znaczenia).

„Suicide Squad: Hell to Pay” klimatem pozycjonuje się mniej więcej w połowie drogi pomiędzy animowanym „Ataku na Arkham” a aktorskim „Legionem Samobójców”. Bywa mrocznie, bywa poważnie jednak niejednokrotnie przyjdzie nam uśmiechnąć się pod nosem podczas seansu. Pochwały należą się tutaj za napisanie złoczyńców z Task Force X, bo każdy jest wyjątkowy i dobrze odzwierciedla swój komiksowy odpowiednik. Deadshot jest przywódcą, który stara się zachować spokój i dyscyplinę w zespole co nie zawsze mu się udaje. Bronze Tiger prezentuje stoicką i wyrachowaną postawę, jednak znajdziemy w nim sporo dobra. Harley Quinn jest po rozstaniu z Jokerem, więc poziom jej szaleństwa jest zauważalnie niższy. Killer Frost choć próbuje zachować powagę bardzo szybko unosi się gniewem. Captain Boomerang kwituje wszystko trafnymi spostrzeżeniami. Copperhead natomiast jest grupowym dziwakiem. I bardzo chwali się fakt, że reżyser nie próbował uczynić wszystkich bohaterów równorzędnymi. Na pierwszy plan wysuwają się Deadshot i Bronze Tiger, oraz w późniejszej części filmu Killer Frost, natomiast spoza Squadu zdecydowanie Zoom, Vandal Savage i Amanda Waller. Reszta tworzy swego rodzaju tło, jednak wystarczająco wyraziste żeby nie być zapomniane. Prawdziwa tożsamość i kreacja Steela Maxum wprawią was w osłupienie, po którym nadejdzie tęgi śmiech. Najważniejsze jednak jest to, że fabuła filmu jest bardzo angażująca i nie stanowi pretekstu do pokazania scen akcji i opowiadania czerstwych dowcipów.

W filmie usłyszymy głosy Christiana Slatera (Deadshot), Vanessy Williams (Amanda Waller), Billy’ego Browna (Bronze Tiger), Liama McIntyre’a (Captain Boomerang), Tary Strong (Harley Quinn), Kristin Bauer von Straten (Killer Frost) Gideona Emery’ego (Copperhead), C. Thomasa Howella (Zoom) czy Jima Pirri (Vandal Savage). Moim zdaniem na tle całej obsady najbardziej wybijają się Christian Slater , który odpowiednio wyważył zabójcę oraz lidera oraz Vanessa Williams, w której głosie wyczuć się dało wyższość i pewność siebie Amandy Waller.

Film stoi na bardzo przyzwoitym poziomie i choć zdecydowanie nie jest najlepszą animacją wydaną przez DC w ogóle, zdecydowanie zalicza się do jednej z lepszych z ostatnich 3-4 lat. O ile sam nie jestem fanem komiksów opowiadających o Task Force X ta produkcja niesamowicie mnie wciągnęła, a dodatkowe nawiązania do jednego z poprzednich filmów rozbudza ciekawość o losy kilku postaci. Szczerze polecam obejrzenie „Suicide Squad: Hell to Pay”, nawet jeżeli odstrasza Was tematyka.

OCENA: 8/10