LEGO DC Super Heroes: Aquaman – Przebudzenie Atlantydy – Recenzja

Tegorocznego grudnia swoją premierę będzie miała produkcja „Aquaman”. Nim jednak to nastąpiło do sprzedaży trafiła inna, luźniejsza produkcja z tym oto bohaterem. Mowa o „LEGO DC Super Heroes: Aquaman – Przebudzenie Atlantydy”. Produkcja skierowana do młodszego grona widzów, lecz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sięgnęli po nią starsi widzowie. Czy warto?

Historia jest całkiem prosta, bez zbędnego przeciągania akcji lub upychania niepotrzebnych wątków. Aquaman zostaje strącony z tronu Atlantydy. Na jego miejsce wchodzi Orm, znany lepiej jako Ocena Master, w sojuszu z nieoczekiwanym sprzymierzeńcem. Wspólnie chcą podbić świat i uczciwie się nim podzielić. Wątek fabularny nieco inspirowany popularnym motywem komiksowym, który z pewnością przypadnie widzom do gustu. Oczywiście jak to przy bajkach bywa, nie zabrakło mnóstwo oczywistych zwrotów akcji. Nie zdziwcie się, jeśli ani przez moment nie będziecie czuć się czymś zaskoczeni.

Produkcja skierowana jest zarówno do zagorzałych fanów komiksowego uniwersum DC, jak i do tych, którzy dopiero raczkują. Szczególnie w znajomości postaci Aquamana. Producenci zaserwowali mnóstwo ciekawostek na temat historii bohatera oraz jego bliskich. Z wyłapanych informacji możemy dowiedzieć się więcej na temat pochodzenia Arthura, szczegółów jego specjalnych mocy, łączących go relacji z pozostałymi, a nawet nawiązanie do słynnego nabijania się z tej postaci. Podobnie tyczy się Mery czy wspomnianego wcześniej Ocean Mastera, którym o dziwo poświęcono sporo uwagi.

Poświęcenie uwagi innym bohaterem jest ogromnym problemem tej produkcji, który gryzł mnie do ostatnich minut. Po pierwszych minutach możemy stwierdzić, że produkcja nie do końca chce się skupić wyłącznie na Aquamanie. W filmie umieszczono całą Ligę Sprawiedliwych oraz kilkoro kryminalistów, których imion nie chcę zdradzać, żeby nie zepsuć Wam smak płynący z powieści. Ilość bohaterów przytłoczyła obecność głównego bohatera. Nie raz, nie dwa odniosłem wrażenie, że Aquaman tak na prawdę jest tu drugoplanową postacią, a producenci wolą skupić się np. na Jessice Cruz i jej problemach z pierścieniem mocy.

Nieco problemu miałem z humorem w produkcji. Prawdopodobnie wynikało to z tego, że skierowany był ewidentnie do młodszej publiki, którą na pewno będzie on bawił. Niestety poziom żartów nie trafił do mnie. Podobnie było z pozostałymi produkcjami Lego („Lego: Przygoda” i „Lego Batman: Film”). Nie wypada jednak czepiać się o humor, gdzie prawdopodobnie brak zrozumienia żartów wynikał z kilku lat więcej na karku niż docelowo przyjętego targetu widzów

Animacja stoi na wysokim poziomie. Myślę, że nawet na wyższym niż przy wspomnianych wcześniej dwóch przykładach produkcji Lego. Bardzo podobała mi się kreacja Atlantydy. Królestwo zostało przedstawione bajecznie i z pewnością przypadnie do gusta młodszym widzom. Słodkie okazały się wszystkie stworzenia morskie (pozdrowienia dla uroczych delfinków!). Zadowolony jestem również z designów bohaterów. Producenci inspirowali się kostiumami z New52, co zdało swój egzamin. Wystarczy spojrzeć na strój Supermana czy Wonder Woman, żeby stwierdzić, że było to dobry ruch. Miło zaskoczyłem się animacją mocy bohaterów. Efektownie wyglądało to w przypadku mocy Zielonej Latarni, które bardzo wpasowało się w klimat animacji.

„LEGO DC Super Heroes: Aquaman – Przebudzenie Atlantydy” jest sympatyczną historią w świecie Lego, która z całą pewnością przypadnie do gusta młodszemu targetowi widzów. Gorzej z odbiorem mogą mieć starsi widzowie, do których ewidentnie nie została skierowana produkcja. Myślę, że największym problemem  jest ilość Aquamana w Aquamanie, który wielokrotnie spadł na drugi plan przez obecność pozostałych postaci. Większy nacisk na indywidualność Aquamana byłby zdecydowanie lepszym posunięciem, który podniósłby moją ocenę do mocnej siódemki. Póki co pozostaje przy 6.5 w skali 1-10. Produkcja jest dobrym wstępem do grudniowej premiery.

Dziękujemy Galapagos za udostępnienie egzemplarzu recenzenckiego.