WKKDC #54 – Superman: Dla Jutra tom 1

Brian Azzarello lepiej znany mi jest z mocnych, przesyconych mrokiem kryminałów, jak Joker czy 100 naboi. Postać Supermana z racji swojej specyfiki nijak nie pasuje do stylu, z którym go utożsamiałem i na szczęście po raz kolejny rzeczywistość zweryfikowała mój światopogląd, pokazując, że wrzucanie tak zdolnego twórcy do jednej szuflady jest grzechem. Azzarello nie neguje niczego z dziedzictwo Obrońcy Metropolis, nie przedstawia jego w innym świetle w stylu Elseworlds, a nakłania do pewnych przemyśleń na jego temat, stawiając go przed sytuacją, w której kuloodporność i rentgenowski wzrok są nieprzydatnymi gadżetami.

Superman ma wiele cech, które pretendują go do roli boga. Skala jego mocy jest spora, a jej granice nie są jednoznacznie określone, a popularnością, jaką się cieszy, mogliby pozazdrościć mu istoty z wielu panteonów. Tym bardziej mocnym wydaje się fakt, iż Człowiek ze Stali udaje się do kościoła na rozmowę z kapłanem. Co wzbudziło takie emocje u kogoś, kto niemal sam jaśnieje nieziemskim blaskiem, że udał się do niepozornego, cierpiącego na nowotwór księdza Leone? Wiąże się to z nieodgadnionym znikaniem ludzi, które nastąpiło, gdy Kal- el przebywał poza Ziemią. Co prawda w celu uratowania Green Lanterna/ Kyle’a Reynera, lecz sumienie harcerzyka nie daje mu zasnąć. Czy duchowe rady plebana uspokoją serce Ostatniego Syna Kryptona?

Komiks ten porusza dość ważną kwestię w sylwetce i legendzie Supermana. Postać ta mimo wrażliwości na kryptonit i zgonu w walce z Doomsday’em odbierana jest jako nieśmiertelna i niemal wszechmogąca. Superman zawsze jest na czas, w ostatniej chwili ratując spadającą z wysokości dziewuszkę czy łapiąc spadający na tłum ciężar. Tu chęć rozmowy z osobą duchowną i wyznania bezsilności jest opuszczeniem gardy, a gdy dodamy do tego kilka innych kwestii, otrzymamy kolejny twardy dowód na to, że Człowiek Ze Stali to heros interesujący i nieszablonowy, szczególnie, gdy za historię odpowiada zdolny twórca.

Jim Lee plasuje się w czołówce ilustratorów komiksów superbohaterkich, a nie ma bardziej archetypicznego herosa niż Superman. Artysta prezentuje na łamach Dla jutra wszystko to, za co jest uwielbiany. Już pierwsze kadry z Kal- elem w kościele mogłyby u co słabszych wiarą nasunąć myśl, że oto Stworzyciel postanowił zmienić styl na bardziej popkulturowy. I właśnie owa wręcz plakatowa popkulturowość sprawia, że nieco inne spojrzenie na Supermana nie burzy jego klasyczności. To nadal ten sam poczciwiec wychowany na farmie w Kansas i chwała Jimowi Lee, za szablonowość przy nieszablonowości Briana Azzarello.

Ogromnym plusem Wielkiej Kolekcji Komiksów DC jest to, że dwutomowe historie są wydawane kolejno po sobie. A w przypadku opowieści, jak Dla jutra to fakt zbawienny, gdyż każdy wie, że nie ma nic gorszego niż oczekiwanie w napięciu na finał znakomitej historii. Końcówka pierwszej 60- ątki WKKDC zapowiada się zatem dobrze, biorąc pod uwagę, że po drugim tomie Supermana Azzarella i Lee światło dzienne ujrzy JLA: Cry for Justice czy Batman: Under the Red Hood.