Suicide Squad tom 5: Zabij swoich bliskich

„Zabij swoich bliskich” to historia z prostą fabułą, niespecjalnie rozwijająca bohaterów w czasie swego trwania. Mimo to, nie mogę nie pochwalić autorów tego tomu za elementy, które na prawdę odróżniają go od filmów i komiksów o podobnej tematyce.

Przede wszystkim podoba mi się pomysł na tę historię. Członkowie tytułowego oddziału otrzymują pozornie proste zadanie, a ich losy idą jak po sznurku. Nagle ich szefowa, Amanda Waller zostaje porwana, ale ucieka z niewoli nieco odmieniona. W tym miejscu zaczyna robić się na prawdę ciekawie, bo opowieść staje się nieliniowa. Na scenę wkracza Batman, pojawia się perspektywa wymordowania wszystkich superbohaterów i superłotrów. Oczywiście nadal jest to komiks akcji i całość jest raczej nieskomplikowana, ale zarys fabuły jest na prawdę świetny, mimo dość bezpiecznego, wpasowującego się w ramy gatunku wykonania. Sądzę, że stali czytelnicy „Oddziału Samobójców” i wielbiciele historii z gatunku karabinu i bicepsów będą zadowoleni.

Muszę też dodać parę słów o kreacji poszczególnych postaci. Większość z nich jest słabo rozwinięta, ale Amanda Waller i Harley Quinn bardzo wyróżniają się pod tym względem. Szefowa Oddziału Specjalnego X jest jak zawsze zimna i wyrachowana, ale wątek jej życia rodzinnego znacznie ubogaca wizerunek tej bohaterki. Maska bezwzględności skrywa oblicze kobiety, która straciła męża, jest znienawidzona przez swoje dzieci i pewnie nigdy nie pozna wnuków. Na prawdę doceniam, że Rob Williams, autor scenariusza chciał oddać skomplikowany charakter Waller czyniąc ją bardziej ludzką.

Harley z kolei zmieniła się pod wpływem samej Amandy. Jej koledzy z oddziału zauważają jak bezlitosna i bezwzględna stała się Była Jokera. W tym tomie Harleen jako dowódca Sucide Squadu bez problemu skazuje podwładnych na śmierć jeśli jest to konieczne, by zakończyć misję sukcesem. Aż żal, że reszta bohaterów nie jest rozwinięta w taki sposób.

Do opracowania strony graficznej „Zabij swoich bliskich” zaangażowano sześciu rysowników inkerów i kolorystów (nie licząc autorów okładek). Efekt ich prac jest taki sam jak scenarzysty. Nie są to najgorsze rysunki jakie widziałem, ale do najlepszych też im sporo brakuje. Szkice wypadają raz lepiej, raz gorzej, ale kolory masują niedociągnięcia. Cały czas jest kolorowo, co jest bardzo miłe dla oka. Wrócę jeszcze do okładek poszczególnych zeszytów i całego tomu. Jest poprawnie. Nie mam do czego się przyczepić, ale nie ma też czego przesadnie chwalić.

Piąty tom „Suicide Squadu”z pewnością zadowoli stałych czytelników tej serii. Wyraźne starania scenarzysty, by rozwinąć warstwę fabularną przypadną wam do gustu. Kreska jest przyzwoita, kolory ładne. Nie jest to czołówka DC Rebirth, ale z pewnością jest za co ten komiks pochwalić.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.