Batman tom 5: Zaręczeni

Ten tom zbiera prawdopodobnie najlepsze historie z runu Toma Kinga w „Batmanie”. Runu nierównego, bo autor ten potrzebował sporo czasu na oswojenie się z tytułem, nim zaprezentował czytelnikom na prawdę ciekawe zeszyty. Z kolei po „ślubie” Batmana z Catwoman King karmi nas jedynie zapychaczami, które można podzielić na małe arcydzieła i generyczne opowiastki. Do tego słyszymy „Spokojnie, zaraz się rozkręci!”, bo na horyzoncie ciągle majaczy Bane, a echa romansu z Seliną Kyle nigdy nas nie opuszczają. Mimo to, czekam na serię Kinga wieńczącą jego run, bo nie jest to scenarzysta zły. Udowadnia to „Grayson” z New 52, „Vision” napisany dla Marvela, czy wreszcie „Zaręczeni” serwowani teraz przez Egmont.

Na wstępie za bardzo skupiłem się na ogólnej kondycji „Batmana” w ostatnich latach; bez zwłoki przejdźmy do zawartości tego wydania. Zebrano w nim trzy historie, których motywem przewodnim są zaręczyny Bruce’a i Seliny. Wszystkie trzy mają w sobie wiele uroku i serca, bawią i wzruszają do łez, a do tego są fantastycznie narysowane. Każdej warto poświęcić osobny akapit. Mimo wyżej wskazanego wspólnego mianownika, skupiają się na innych kwestiach budujących postacie Batmana, Catwoman, oraz ich otoczenia.

„Zaręczeni”

„Zaręczeni” zilustrowani gruba kreską i żywymi kolorami przez Joelle Jones to tylko pozornie komedia przygodowa. Całość opowiada o podróży Bruce’a i Seliny do fortecy Talii Al-Ghul, azylu Holly, której winy wzięła na siebie Catwoman. Opowieść o oczyszczeniu dobrego imienia narzeczonej Batmana dzięki dwóm ośrodkom wokół których toczy się akcja, pozwala na obserwację zmian, jakie powoduje perspektywa ożenku Bruce’a i Seliny. Pierwszym z nich jest Selina, która walczy z Talią. Kobiety w czasie pojedynku na miecze rozmawiają o Batmanie i o tym, co dla każdej z nich znaczy. Catwoman jest w nim zakochana, mimo świadomości, że to złamany człowiek z obsesją na punkcie sprawiedliwości. Drugim ośrodkiem jest Damian, który wraz z Dickiem udaje się w pogoń za ojcem. Chłopiec nie rozumie decyzji Bruce’a. Tu Dick uświadamia mu, że Batman po prostu szuka szczęścia i chce być szczęśliwy po raz pierwszy od lat.

Cenię sobie ten segment także, za nawiązanie do zeszytu „Grayson” #5. W zeszycie tym, tak i tutaj główny bohater brnie przez pustynię, i to z niemowlakiem pod opieką. Sądzę, że Tom King nawiązał do swojej historii sprzed lat i poprosił Jones o umieszczenie szerokiego splash page’a z Batmanem i Catwoman na pustyni. Takimi samymi Mikel Janin zilustrował przygodę Dicka.

„Superprzyjaciele”

Pamiętam, że gdy ukazali się „Superprzyjaciele”, te dwa zeszyty był na ustach wszystkich właśnie ze względu na scenariusz. W dużym skrócie, mamy tutaj dywagacje Batmana i Supermana o ślubie, oraz o sobie nawzajem, a potem oglądamy podwójną randkę Kentów i Bruce’a i Seliny. Doskonale wypadło tu podkreślenie różnic między obydwoma bohaterami i ich stosunku do siebie. To na prawdę świetne uczucie widzieć pełną szacunku i serdeczności relację tych dwóch postaci. Szczególnie na randce w wesołym miasteczku, panowie są po prostu świetnymi kumplami. Z kolei Lois i Selina znajdują wspólny język i zaprzyjaźniają się. Historia ta spokojnie może rywalizować z typowymi pracami Petera Tomasi’ego, który z dobrze prowadzonych relacji rodzinnych i przyjacielskich uczynił swój znak rozpoznawczy. Jest bardzo dobrze, ale nieco mroczna i brudna kreska Clay’a Manna średnio tu pasuje. Moim zdaniem i te zeszyty spokojnie mogła zilustrować Joelle Jones.

„Pewnego dnia”

Na koniec tomu załączono „Batman Annual #2”, w którym Selina droczy się z Bruce’em kradnąc mu drobiazgi z domu. Nie jest to szczególnie błyskotliwy motyw. Za to później historia przenosi się wiele lat w przyszłość i widzimy państwa Wayne’ów w „jesieni życia”. Nadal się kochają i o siebie dbają, mimo upływu lat i zmian w życiu. Jest to bardzo wzruszający obrazek, o którym nie powiem nic więcej, aby po prostu nie psuć nikomu wrażeń z czytania.

Koniec końców i ten tom ma formę swego rodzaju zapychacza. Nie przedstawia rozbudowanej historii, a sam w sobie zmienia status postaci w niewielkim stopniu. Skupia się raczej na reakcjach innych bohaterów na wcześniejsze zmiany. Mimo wszystko odradzałbym odpuszczanie go. Lektura jest tak przyjemna, że po prostu będziecie tego żałować. Tom King i artyści dali tu z siebie wszystko. Jest zabawnie, rozczulająco i na prawdę bardzo ładnie i wyraźnie. Poza tym szczęśliwy, zakochany Batman jest wart każdych pieniędzy.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.