Batman Detective Comics tom 6: Upadek Batmanów

James Tynion IV niebawem obejmie stery „Batmana” od Toma Kinga. Na razie cieszyć możemy się jego „Batman Detective Comics” które z każdym kolejnym tomem staje się lepsze. W piątym tomie miało miejsce istotne wydarzenie. Uznany za zmarłego Red Robin powrócił i to nawet podwójnie. Wraz z nim pojawiła się jego wersja z przyszłości, która zapowiedziała szereg dramatycznych wydarzeń, mających rozbić drużynę Mrocznego Rycerza. Główną winowajczynią tego miała stać się Batwoman. Czy kuzynka Bruce’a okaże się tym, który zaprzepaści marzenia o bezpiecznym Gotham?

Zespół z Dzwonnicy rozwija się coraz szybciej za sprawą powrotu Tima. Złowrogie fatum jednak wisi mu nad głową i autor nie odwleka kulminacyjnych wydarzeń. W samych ich centrum znajduje się Clayface, wciąż rozdarty między swą ludzką a gliniastą postacią. Tynion IV w jego kwestii dokonał cudów i naprawdę ciesze się, że dostanie on pod swoje skrzydła główną serię z Mrocznym Rycerzem. Ciekawie rozpisuje on też postać Batwoman. Ta dość oryginalna heroina zawsze kryła się w cieniu Batmana i tym razem udowodniła, że nie jest tylko jego damską wersją. Aczkolwiek na przykładzie jej relacji z Mrocznym Rycerzem widać, iż stał on się nieco łagodniejszy niż dawniej. Co jest dość ciekawym zabiegiem.

Niespecjalnie ceniłem sobie Tyniona IV przed odrodzeniowym „Batman Detective Comics”. W „Wiecznym Batmanie” cała intryga wypaliła się zanim doszło do wybuchu, a „Szpon” był marnotrastwem potencjału „Trybunału Sów”. Pierwsze tomy tej serii również nie były zachwycające, lecz autor przyhamował swoje zapędy do gawędziarstwa i mnożenia wątków, stawiając na akcję i splatając luźne wątki w sensowną całość. Powtórzę- wątek Clayface’a to rzecz niebywała. Nadając jego postaci ludzką twarz utalentowanego aktora Basila Karlo, który przez wypadek stracił szansę na sławę, odciął go od stereotypu błotniastego monstrum. Mam swoje teorie na temat wydarzeń z tego albumu i nie zamierzam ich zdradzać, ale czuję, że Karlo jeszcze pojawi się na kartach komiksu w zaskakujący sposób.

Batwoman i Clayface to bez wątpienia gwiazdy tego albumu. Gorzej jest ze Spoiler i Red Robinem. Tim próbujący uniknąć nieuniknionego potrafi zaciekawić, ale gdy tylko Stephanie Brown wkracza na scenę, komiks superbohaterski zamienia się w nastoletnią dramę. Wzajemne oskarżenia, niedopowiedzenia, tajemnice… Od razu przypomina mi się seria filmów z błyszczącym wampirem/przyszłym Batmanem. Spoiler to zły stereotyp pokolenia millenialsów. Zatopiona w mediach społecznościowych, pretensjonalna i z przerośniętym ego. Aż żal serce ściska w tęsknocie za Harper Row czy wyżej wspomnianym Calvinem Rose’m/Szponem.

„Batman Detective Comics tom 6: Upadek Batmanów” jest świetną okazją, aby nadrobić całą serię. Tom King niech sobie ma swój plan i niech żeni Batmana, z kim chce, ale to Tynion IV będzie dla mnie kimś, kto, serwując porządne superbohaterskie widowisko, znajduje chwilę na dramatyczne wątki. Jest przy tym oryginalny i pomysłowy. Twórca ten wyraźnie się rozwija i być może w przyszłości dołoży swoją cegiełkę do monumentu kanonicznych opowieści z Batmanem? Na razie ciekawie rozwija „Batman Detective Comics”. Dla przypomnienia- kolejny tom ukaże się w dwóch wersjach okładkowych, z których na jednej pojawi się praca Przemysława „Trusta” Truścińskiego.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks do nabycia w internetowym sklepie Egmontu.

Recenzje pozostałych komiksów wydanych w ramach DC Odrodzenie.