Constantine – Recenzja

Jest to tytuł z gatunku action-adventure. “Constantine” został stworzony w oparciu o ekranizację „ Hellblazer’a” z Keanu Reeves’em w roli tytułowej. Co do filmu opinie są podzielone, ale w większości niezbyt pochlebne. Gra czerpie niestety garściami z tworu. Na szczęście nie tylko to co złe.

Uporządkujmy jednak fakty. Grę stworzyło Bit Studios, wydał natomiast Square Enix. Dystrybucją w Polsce zajął się CD Projekt. Program trafił na sklepowe półki 4 marca 2005 (w Polsce 22 kwietnia) w wersjach na PC, PS 2 oraz XBOX i już wtedy na niekorzyść programu działał zastosowany silnik graficzny. Na wstępie należy zauważyć więc, że gra jest skierowana tylko dla tych, którzy przedłożą klimat nad wizualne fajerwerki.

Przechodząc dalej, warto przyjrzeć się tym filmowym zapożyczeniom. Najłatwiej jest z tymi wizualnymi. Większość z aktorów użyczyło swoich twarzy oraz głosów. Czy to plus, ocenę każdy musi wystawić samodzielnie (jak dla mnie wyszło całkiem dobrze).

Kolejnym punktem na liście wspólnych wątków są lokacje. Wiele z miejsc, jakie można było podziwiać na srebrnym ekranie, zaimplementowano do gry. Mamy tutaj zarówno mieszkanie John’a , szpital, moje ulubione Piekło, a także kilka innych, mniej lub bardziej rozpoznawalnych miejscówek. Z całą pewnością będzie to gratka dla osób, którym filmowy John Constantine, podobał się jako brunet.

Podobnie rzecz ma się w kwestii warstwy fabularnej. Choć początek historii w grze, różni się od tego filmowego. Mimo to mamy śledztwo naszego ulubionego egzorcysty-detektywa, które odkrywa niewygodne fakt, zachwiania równowagi między siłami dobra i zła. Po drodze pojawia się wyciągnięty z filmu wątek detektyw Angeli Dodson oraz jej siostry, a także clue całej imprezy, czyli przywołanie szatańskiego syna na Ziemię.
Oczywiście zanim przyjdzie nam rozwiązać zagadkę, oraz powstrzymać „tych złych”, będzie się trzeba przebić przez hordy demonów oraz opętanych. Tych pierwszych również „wypożyczono” z filmu. Twórcy z Bit Studios na tym jednak nie poprzestali i dołożyli kilka maszkar do sporego repertuaru potworów.

W walce wykorzystać możemy zarówno czarną magię – w postaci kilku zróżnicowanych zaklęć, jak również bardzo przyjemny arsenał broni czy artefaktów – wspomnę tutaj tylko chociażby znany z filmu „oddech smoka”. Pukawek jest kilka, ale są na tyle różnorodne, że dają radę.

Podsumowując wszelkie za i przeciw – zapożyczenia, z wyposażeniem oraz miejscowym przeniesieniem akcji w odmęty piekła, budują świetny klimat. Gra choć nie porywa ani graficznie, ani poziomem trudności, to daje satysfakcje z pokonywania bosów, czy odgrywania „po swojemu” filmowych sekwencji. Gorąco polecam i życzę szatańsko.. szampańsko dobrej zabawy z Constantine’m w roli głównej.