Batman tom 6: Narzeczona czy włamywaczka?

Batman się żeni. Brzmi to dla mnie tak dziwnie, jak stwierdzenie, iż Keith Richards wstępuje do zakonu, a Władimir Putin oddaje władzę opozycji. A jednak fakt to niepodważalny. Batman stanie na ślbunym kobiercu. Tom King zapowiedział, że jego run będzie przełomowy, czego przejawem już jest między innymi formalizacja związku Mrocznego Rycerza i Catwoman. Zanim to jednak nastąpi, niezbędne jest zbudowanie odpowiedniego napięcia. Złapanie przez bohaterów oddechu przed wkroczeniem na nową drogę życia.

Za sukcesem Batmana jako postaci stoi wiele czynników. Jednym z nich jest wielobarwna galeria antagonistów. Szósty tom otwiera historia związana ze Zsaszem i osieroconym przez niego chłopcem. Sprawa z masochistycznym mordercą mogłaby być prostą opowieścią kryminalną, bardzo dobrą zresztą. Tom King nie zwykł ułatwiać sobie zadania i zabójstwo rodziców nieletniego bogacza jest na pierwszy rzut oka odzwierciedleniem tragedii Bruce’a. Rozwinięcie jest czymś zgoła innym, poruszającym sprawę publicznego wizerunku Wayne’a i legendy Batmana.

Liga Sprawiedliwości jest ze sobą bardziej zżyta niż rotacyjny skład Avengers. Przyjaźń jest wręcz spoiwem tego teamu, lecz wewnątrz niektóre więzi są silniejsze od innych. Dotyczy to zwłaszcza Trójcy. Przyznam, że zdarza mi się zapomnieć, że obok Supermana najbliższą osobą dla Batmana jest Wonder Woman. Zapewne są czytelnicy widzący ją u boku Bruce’a zamiast Seliny, lecz przygoda, którą wspólnie tu przeżywają, pokazuje, że między księżniczką Amazonek a Mrocznym Rycerzem z Gotham istnieje tylko przyjaźń, a głębsze uczucie zagrzebywane jest głębiej, niż zdolny jest sięgnąć wzrok Człowieka ze Stali. Choć czy na pewno? Przedłużający się pobyt w innej rzeczywistości, z dala od ukochanych to ciężka próba wierności. King lubi stawiać swego bohatera w niecodziennych dla niego okolicznościach jak zabawny epizod ze wspólną randką przyszłych Wayne’ów z Kentami. Każdy wie, jaki obraz Supermana stworzyli Peter J. Tomasi i Patrick Gleason w Odrodzeniu. Tym bardziej zestawienie ich z ponurym Wayne’m i kusicielską Kyle jest ciekawe i nie mam tu na myśli wyłącznie zamiany kostiumów w ramach wypadu do wesołego miasteczka. Pojawia się również famme fatale godna konkurować z Catwoman. Poison Ivy kolejny raz udowodni, że ognistowłose kobiety potrafią zakręcić w głowie niejednemu mężczyźnie.

Uwielbiam prace Grega Capullo w New 52!. Jego kreski brakuje mi chyba bardziej niż scenariuszy Snydera. Tom King nie może jednak narzekać na słabych współpracowników. Mikel Janin i Joelle Jones swymi pracami są nawet odpowiedniejsi od ilustratora „Spawna”. Randka w wesołym miasteczku, zwłaszcza ta część z tunelem miłości to świetnie rozrysowany przez Janina segment, niezwykle luźny, jak na „Batmana”. Wymiana strojów przeczy również tezie, mówiącej, że Clark i Bruce są do siebie bliźniaczo podobni, choć szczeny herosa to niewątpliwie cecha wspólna obrońców Metropolis i Gotham. Joelle Jones z kolei jednocześnie serwowała obraz miasta Batmana nocą z widokami rodem z awanturniczego fantasy. No i Travis Moore, który świetnie oddał klimat historii z Zsaszem.

„Batman tom 6: Narzeczona czy włamywaczka?” nie jest typowym preludium do istotnego wydarzenia. Ślub Nietoperza i Kotki to jednak nie kolejny kosmiczny event a wydarzenie bardziej osobiste, choć paradoksalnie istotniejsze niż niejeden crossover. Autor poświęca cały tom na luźniejsze opowieści, pozwalając sobie na angaż Supermana i Wonder Woman. Tom King i jego run „Batman” jest dla mnie wciąż zagadką. Facet mający na koncie „Visiona” i „Mister Miracle’a” nie może napisać sobie ot takich historyjek. Ma swój cel, na którego temat można spekulować i ożenek Batmana nie jest tylko słabą próbą przyciągnięcia uwagi. Pierwsze tomy serii nie były budziły moich pozytywnych odczuć, lecz już po „Batman tom 4: Wojna żartów z zagadkami” wiedziałem, że „Batman” z Odrodzenia to opowieść ukazująca swe atuty nieśpiesznie i każdy szczegół może mieć znaczenie w przyszłości. Czekam na poszerzony siódmy tom ukazujący ślub Batmana i Catwoman, jak i dalsze albumy. Szczególnie te z okładkami polskich autorów.