Flash. Wojna Flashów. Tom 8

Wally West od samego początku ma przechlapane. Przyjaciele go nie pamiętają, powracające wspomnienia odbijają się na zdrowiu psychicznym, a grupa przyjaciół, która go wspierała, zaczęła się sypać. Doczekaliśmy się momentu, w którym niesprzyjające okoliczności skulminowały się w speedsterze przyczyniając się do wybuchu emocji. Dodając do tego łotra z niecnymi zamiarami otrzymujemy intrygę na miarę Sithów ze Star Wars.

Joshua Willamson od samego początku „Wojna Flashów” narzuca szybkie tempo akcji. Widocznie ze speedsterami inaczej się nie da. Nim zostajemy rzuceni w wir tytułowej akcji, wpierw przyglądamy się etapowemu wyniszczaniu kondycji Wally’ego pod wpływem powracających wspomnień. Każde z nich wzmacnia wewnętrzną niechęć Wally’ego do Barry’ego, który zostaje winnym braku udzielenia konkretnej pomocy. Sytuacja nabiera na sile, kiedy pojawiają się Łotrzy z przyszłości po Iris, w wyniku konsekwencji wydarzeń z poprzedniego tomu.

Willamson bardzo dobrze zarysował podłoże nim przeszliśmy do tytułowego wątku. Autor wiarygodnie zarysował powody kierujące Wally’m, przy okazji świetnie wykorzystując Zolomona jako złego pociągającego za sznurki emocjonalne ku własnym celom. Czytelnik z całą pewnością jest w stanie zrozumieć powódki Wally’ego i kibicować mu, mimo świadomości, że jego działania niekoniecznie są prawidłowe. Willamson stawia nas w ciężkiej sytuacji – po której stronie czytelnik powinien opowiedzieć się? Czy kibicować Wally’emu, aby w końcu odzyskał co mu należne? Czy może Barry’emu, który z jednej strony chce pomagać, ale z drugiej wie, co jest słuszne?

8 tom „Flash” to przede wszystkim sporo akcji, brak miejsca na chwilę luzu, a im dalej w las tym więcej wybuchów, fajerwerków jak podczas walki Goku z Freezerem na planecie Namek. Konflikt bardzo przybrał na sile i aż ciężko uwierzyć, że w pozostałych seriach przeszedł bez większego echa. Końcówka stawia rodzinę Flashów w ciężkiej sytuacji, najbardziej poszkodowanym jesteśmy w stanie współczuć rozumiejąc ich powody. Autorowi udało się zapewnić niemałą dawkę emocjonalnych wrażeń, mimo postawienia epickiej walki speedsterów na pierwszym planie.

Kreska Portera bardzo dobrze wpasowuje się w speedsterskie klimaty. Porter ukazuje dynamikę speedsterów, dokłada ogromną ekspresję do scen akcji. Wydaje mi się jednak, że Porter czasami gubi się jeśli chodzi o właściwe zachowanie proporcji na twarzy. Przy kilku szkicach Iris zauważyłem za dużą głowę oraz źle rozplanowane elementy twarzy.

Wojna Flashów jest ogromną dawką emocjonalną stanowiącą konkluzję dotychczasowych wydarzeń, gdzie powódki do złości u każdego ze speedsterów narastały miesiącami. Fabuła od samego początku jest intrygująca i nie dająca czytelnikowi chwili na nudę. Przygotujcie się na emocjonalne rozterki, jak i strategiczne knowania ze strony złego. Koniecznie oddajcie się refleksją po komiksie zastanawiając się kogo w tej historii możemy jednoznacznie określić za złego. Obowiązkowa pozycja dla fanów Barry’ego i spółki, przy której będziecie się dobrze bawić.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.
Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.