Bohaterowie i Złoczyńcy DC tom 11: Legion Samobójców Czarna Krypta

Czas na Oddział Samobójców w kolekcji Hachette. Pozycja, którą kojarzyć możecie, ponieważ podobna zawartość była jedną z pierwszych serii otwierających „DC Odrodzenie” wydawnictwa Egmont. Czy warto zatem sięgnąć po wydanie Hachette?

Nowa era w świecie DC. Chwytliwe hasło, które słyszymy po raz któryś. W przypadku Oddziału Samobójców zdecydowanie zmiany na lepsze. Dlaczego? Do świata aktywnych wraca Rick Flag. Dawny żołnierz ponownie musi poprowadzić oddział niesfornych złoczyńców pracujących nad ułaskawieniem. W trakcie werbowania nowego członka odnajdą tajemnicze więzienie naprowadzające ich na bombową broń. Kilka niespodzianek jest w zanadrzu.

Większość zawartości komiksu pokrywa się z pozycją Egmonta. Mowa o głównym trzonie czyli „Legion Samobójców. Odrodzenie #1” + „Legion Samobójców #1-4”. Podobała mi się ta część historii. Trafnie ujęta kwintesencja zabójczej drużyny nie znającej granic. W skrócie – wyładowana akcja po brzegi, zero patyczkowania się z przeciwnikami, brutalnie i krwiście kiedy trzeba, czarny humor rzucany w najmniej poważnych sytuacjach. Drużynę złożono z popularnych przedstawicieli złej społeczności DC, co było dobrym wyborem. Fajne interakcje postaci wieńczone efektownymi klepaniem tyłków drugiej stronie. Flag sprawdza się jako przywódca, czego oczekiwał po tym człowieku na danym stanowisku. Podobne zdanie o serii ma Jim Lee, który właśnie z tego powodu zdecydował się zilustrować komiks. Znacie Jima Lee? Powinniście, jeśli nie. Gość wyprawia cuda ołówkiem. Nie da się kręcić nosem na jego prace, szczególnie mówiąc o komiksie wymagającym dynamicznej kreski i efekciarskich szkiców.

Jedenasty tom „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” w nie jest 100-stu procentowym dublem komiksu Egmonta. Niestety niepowielona zawartość jest mała. Mowa o raptem 40-stronach, konkretniej „Harley Quinn i Legion Samobójców Primaaprilisowy Numer Specjalny #1” i „Legion Samobójców. Zbrodnie wojenne #1”. Choć… hola, hola! Drugi komiks ukazał się w polskiej dystrybucji, tylko że w innym tomie „Suicide Squad” od wydawnictwa Egmont. Precyzując – w 3 tomie. Pierwszy komiks nie podszedł mi. Nadał klimatycznego wstępniaka do głównego dania, ale nie była to ani ciekawa, ani zabawna historia, czy wnosząca cokolwiek wartościowego do życia. Typowy zapychacz. Przeciwnie do drugiego komiksu wartego uwagi. Samobójczy skazańcy biorą udział w niebezpiecznej misji, celem której jest porwanie pewnego polityka. Akcji sporo z zaskakującym zwrotem pod koniec. Fajnie się czytało, dodatkowy plusik za El Diablo – lubię gościa.

Twórcy chyba dość skąpo rzucali informacjami o kulisach powstania serii, ponieważ materiały dodatkowe (słowo „po”) skoncentrowały się na historycznym tle Rick Flaga. Zaskakująca decyzją, na którą nie narzekałem. Lubię poznawać od tej strony komiksowe postacie, traktując wiedzę jako materiał do wyłapywania różnych easter eggów w trakcie oglądania filmów (czy szpanowania wiedzą wśród znajomych). Materiału jest dużo, na pewno dowiecie się mnóstwa ciekawych rzeczy.

Polecam 11 tom „DC Bohaterowie i Złoczyńcy” każdemu kto jeszcze nie posiada (lub nie czytał) tej historii od Egmontu. Fajny komiks, utrzymany w charakterystycznym klimacie dla „Suicide Squad”. Jak najbardziej warto brać w tym wydaniu. Ale… niekoniecznie polecam komiks dla osób opatrzonych w wydaniu Egmonta. Zbyt mało tutaj nowości, dla których warto przekonać się w zakup dubla. Za tę kwotę kupicie inny komiks.

Dziękujemy Hachette za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Więcej informacji o kolekcji znajdziecie na ich oficjalnej stronie.