Czy serialowy Kite Man byłby w stanie pokonać Ligę Sprawiedliwości?
Czy serialowy Kite Man byłby w stanie pokonać Ligę Sprawiedliwości? Nigdy nie pomyślałem, że poruszę takie zagadnienie na portalu.
Odpowiedź brzmi: tak i nie, pod warunkiem, że nie używamy argumentu „wszystko zależy od scenariusza”. Z jednej strony Kite Man dysponuje mocami, które mogą wpływać na otoczenie (np. odrzucać przedmioty) oraz wywoływać fizyczne efekty u przeciwników (jak krwawienie, które miało miejsce w 7. odcinku). Wydaje się, że jego moce nie mają wyraźnych ograniczeń, co teoretycznie mogłoby stanowić zagrożenie dla bohaterów jak Batman czy Aquaman.
Z drugiej strony trzeba pamiętać o komicznym warunku używania jego mocy – konieczności pokazania środkowego palca. Możliwe, że jego zdolności stałyby się bezużyteczne, niemożliwe do użycia, gdyby uniemożliwić mu wykonanie gestu. Dla Flasha (nawet starszego Garricka) byłoby to łatwe zadanie.
Wciąż jestem zaskoczony, że twórcy zdecydowali się na tak kontrowersyjny rozwój postaci, który, mimo parodii, działa. Moce Kite Mana są szalone, absurdalne w wykonaniu, ale idealnie wpisują się w czarny humor (bez granic) serialu, pod którym kryją się głębsze wątki. Można odnieść wrażenie, że jego moce są pretekstem do ukazania, jak sodówka może uderzyć do głowy, kiedy życie obraca się o 180 stopni – od zmiany charakteru po relacje z bliskimi.
„Kite Man. Hell Yeah” dostępny jest na platformie MAX!