Absolute Batman #1 (Opinia, Streszczenie)

W tym tygodniu ukazał się premierowy zeszyt „Absolute Batman”, czyli pierwszej serii w ramach mrocznego „Absolute Universe”, które zrodziło się z wydarzeń „DC All-In Special #1”. Komiks zapowiadany jako świeże podejście do Batmana miał na nowo zdefiniować postać i uczynić ją bardziej mroczną. Czy to się udało? Cytując klasyka, JESZCZE JAK!

Wrażenia z komiksu (drobne spoilery)

Scott Snyder zdefiniował Batmana na nowo, całkowicie zmieniając jego otoczenie, sylwetkę mściciela oraz traumę z przeszłości. Fabuła rozwija się poprzez liczne retrospekcje przeplatające teraźniejsze wydarzenia, które ukazują tragedię w ZOO i to, jak Bruce kształtował się jako mściciel. To samodzielny Batman, który w wiarygodny sposób zdobył swoje umiejętności, dzięki czemu przerysowania (jak nieobliczalna peleryna) są sensownymi pomysłami w ramach historii. Najbardziej intrygujące jest to, że tym razem Batman działa bez tradycyjnego wsparcia, a jego „bliscy” to… klasyczna galeria złoczyńców i RODZICE (matka jest pracownikiem społecznym, ojciec nauczycielem)! Zmiany dodają dynamiki i oferują świeże spojrzenie na postać, co z kolei stwarza nieograniczone kierunki rozwoju postaci w zupełnie nowych klimatach (dosłownie wszystko może się wydarzyć). Trafia do mnie taka kreacja Bruce – jest bardziej ludzki i rzeczywisty niż do tej pory, również trauma jest ugryziona od tej strony.

ALE Batman jest tu bardziej brutalny i bezwzględny. Już w pierwszym zeszycie nie waha się odrąbać ręki przeciwnikowi czy używać batrangów jako śmiertelnej broni. Krew się leje, atmosfera strachu jest bardziej przekonująca, niż zazwyczaj. To Batman, którego przerysowanie będzie kontrowersyjne (czekam na clickbaitowej nagłówki), ale wpisujące się w ramy rzeczywistości i obietnic twórców. Co więcej, mściciel jest do tego stopnia nieoczywisty w swoim postępowaniu, że wykonuje ruchy, których nie spodziewałbym się od klasycznej wersji – obrazuje to sposób zakończenia rozmowy z Alfredem.

Mam nadzieję, że Scott Snyder pobawi się kontrastem w życiu Batmana – z jednej strony mamy młodego, zdolnego chłopaka, który chodzi do normalnej pracy i próbuje się uspołeczniać, a z drugiej niepowstrzymanego mściciela, który kompletnie ignoruje zdrowie swoich przeciwników. Można z tego wyciągnąć naprawdę ciekawe dylematy i sytuacje!

Ciekawym elementem jest narracja prowadzona z punktu widzenia Alfreda – agenta MI6, który przybył do Gotham z misją pokonania gangu „Party Animals”. Taka wersja Alfreda, z wyraźnym nawiązaniem do jego przeszłości, buduje o wiele bardziej aktywnego w polu bohatera oraz napiętą relację z Batmanem, które jak się okazują, są bardzo rozwojowe dla historii (i nie raz skłonią do dyskusji – patrzcie na moralność Alfreda, zero skrupułów) zderzając podobnych bohaterów o różnym stopniu doświadczenia, co jednemu, jak i drugiego daje się w kość.

Nie mogę nie wspomnieć o nowej wersji Black Maska. Roman stał się jeszcze bardziej bezwzględnym gangsterem, który nie ma żadnych skrupułów (częsty termin dla tej serii XD) – jego brutalność (niektórzy przekonali się o tym na własnej skórze) i metody działania sprawiają, że może stanowić poważne zagrożenie dla Batmana i Alfreda. Niekoniecznie fizycznie, ale granice do których jest zdolny zaryzykować. Ta wersja Black Maska wpisuje się w mroczny klimat uniwersum i może przypaść do gustu fanom serialu „Pingwin” – dzieje się od pierwszego wystąpienia, a nawet „bardziej”.

Premierowy numer „Absolute Batman” dostarczył dokładnie to, czego oczekiwałem – świeżości, pazura i mocnych akcentów. Dawno tak nie ekscytowałem się komiksem o Batmanie, aż chcę więcej! I jeszcze bardziej wyczekuję serii „Absolute Superman” i „Absolute Wonder Woman”.

Streszczenie „Absolute Batman #1”

Alfred Pennyworth, agent MI6, przybywa do Gotham, by zlikwidować gang „Party Animals”. Uważnie obserwuje ich brutalne rozgrywki, a równocześnie Batman szykuje się do akcji. Gdy komisarz Gordon zostaje postrzelony podczas wystąpienia, sygnał daje jego córka Barbara, która w tej wersji jest policjantką. Batman natychmiast reaguje, brutalnie rozprawiając się z przeciwnikami, a ich lidera pokonuje, odcinając mu dłoń. Całą akcję śledzi Alfred, ale do konfrontacji z Batmanem dochodzi dopiero później – wcześniej Bruce’a odwiedza jego matka. Alfred próbuje zniechęcić Bruce’a do dalszych działań, ale Batman zamiast słuchać, postrzela go i zostawia samego.

W międzyczasie obserwujemy dwie ważne sytuacje. Pierwsza dotyczy Romana Simona, który eliminuje Falcone’a i Maroniego, zabijając ich poprzez wbicie sztyletów w oczy. Druga to retrospekcja z przeszłości Bruce’a – jego trauma zaczyna się podczas szkolnej wycieczki, kiedy zostaje zamknięty w pomieszczeniu z nietoperzami, a jego ojciec próbuje powstrzymać mordercę. Bruce wyrasta na genialnego ucznia, chłonąc wiedzę i umiejętności, które później pozwalają mu stać się samodzielnym mścicielem. Dorastał na Crime Alley, otoczony rodzicami i znajomymi, takimi jak Killer Croc, Selina i Oz.