Aquaman (opinia po kilku latach)
„Aquaman”? Jeden z moich trzech ulubionych filmów DCEU
Co mi się podobało w filmie? Nie skłamię pisząc, że prawie wszystko. Film po dziś robi na mnie wrażenie od strony audiowizualnej. Wypada ładnie w każdym calu, podwodne światy pięknie wyglądają dzięki bogato zaprojektowanemu otoczeniu, zróżnicowanej faunie/architekturze/zwierzynie i bogatej palecie barw. Historia nigdzie się nie spieszy, dokładnie przedstawia postacie i ich motywacje. Jest to historia podobna do innych, ale zarazem inna, dzięki dużej roli motywu rodzinnego, który napędza poszczególne wątki i odgrywa dużą rolę w budowaniu charakterów np. porównując Artura z początku i końca. Film jest nie tylko rozwojowy dla głównego bohatera (właściwie opowiadający kompletną genezę postaci), ale i DCEU, ponieważ jest tu przedstawienie nowych granic i kultury. Nawet podobało mi się budowanie miłosnej relacji Aquamana i Mery, bo tu byłem w stanie zauważyć obustronne oznaki zauroczenia i powolnego przeradzania się w coś więcej. Uważam, że „Aquaman” dostarczył nam jedne z lepszych scen walki – zarówno niezłe choreograficznie, jak i pracą kamery ukazującej akcję z różnych kątów i nadającej dynamikę szybkim „kręceniem się”.
P.S. Świetne kostiumy!
Co mi się nie podobało? Na siłę doczepiłbym się roli Black Manty w filmie. Początek sugeruje, że to on będzie głównym przeciwnikiem Aquamana, ale dość szybko postać grzeje ławkę rezerwowych i jest potraktowana pobocznie, wręcz zapychaczowo. Sceny z nim były niezłe i szkoda, że już na tym etapie nie dano mu większej roli. Ale ma to sens w kontekście budowanego uniwersum. Dzięki temu dłużej postać „żyła”, nabierała większych motywacji, co mocniej wybrzmiało w kontynuacji.


