Przemyślenia o Bride i Frankensteinie (Opinia po „Creature Commandos #2”)
Nowy odcinek „Creature Commandos” trafił na platformę MAX, miłego oglądania! Skorzystam z okazji, aby wrócić myślami do drugiego odcinka, który był mocny!
Bride wyróżnia się charyzmą, ciętym językiem i silnym poczuciem niezależności względem reszty zespołu (bardzo ją polubiłem!). Jest też doskonałym przykładem (kolejnym) na to, jak James Gunn potrafi sięgnąć po mało znaną postać o tajemniczej przeszłości i rozbudować jej historię w sposób zapadający w pamięć.
Choć Bride pojawia się w „kilku” komiksach, jej przeszłość nie jest wyeksplorowana, a znawcy na pewno kojarzą jej relację z Frankensteinem. Jednak to „Creature Commandos” po raz pierwszy kompleksowo opowiada jej historię – od narodzin, przez toksyczną relację z Frankensteinem, łączącą nienawiść i miłość, aż po jej dalsze losy. Efektem jest wielogatunkowa, głęboko emocjonalna historia, która potrafi wzruszyć (losy Bride i doktora Frankensteina) i rozbawić (energiczna scena pościgu przez kilkaset lat). Serial sprawnie czerpie inspiracje z noweli „Frankenstein”, co wzbogaca narrację, jednocześnie dodając odważne pomysły (jak kontrowersyjna scena erotyczna).
Nie spodziewałem się, że przeszłość Bride będzie tak dramatyczna i mroczna! Po takim odcinku aż chce się poznać historie pozostałych członków tytułowej zgrai!


