Sandman. Kraina Snów. Tom 3

Małymi kroczkami zbliżamy się do premiery serialu „Sandman” od Netflix. Idealny czas, aby odświeżyć sobie serię przygód władcy snów. Wydawnictwo Egmont praktykuje odświeżenie komiksowej serii, co traktuję jako okazję do zebrania całości – wcześniej szło mi ślamazarnie.

Trzeci tom jest lekkim odetchnięciem po dotychczasowych wydarzenia naładowanych akcją, surrealistyczną akcją. „Kraina snów” jest zbiorem czterech krótkich opowieści, nie powiązanych ze sobą (ani z poprzednimi wydarzeniami, przynajmniej nie bezpośrednio). Przygody ukazują nam Morfeusza w różnych odsłonach („ludzkiej” czy zwierzęcej) na przestrzeni wieków. Niepowtarzalna okazja, aby bliżej poznać portret głównego bohatera, stosunek do różnego typu bytów, sposób działania w (powiedzmy) przyziemniejszych sprawach, nie konfliktowych. Każda historia ma w sobie to coś, zapadającego na dłużej w pamięci.

Najbardziej utkwiła mi w głowie „Kaliope”, pierwsza historia. Brutalna opowieść o okrucieństwie ludzkim dyktowanym chciwością. Gaiman umiejętnie połączyć mity greckie z zachłannością ludzką, pokazując do czego są zdolni ludzie, żeby osiągnąć swoje cele. Jest to zarazem historia nieszczęśliwej miłości, z uczuciem trwającym wieki. Tak jak zachwycałem się tą historią, zupełnie nie rozumiem ohów i ahów nad „Sen tysiąca kotów”. Zewsząd dochodziły do mnie pozytywne opinie, nawet ostatnio pojawiła się wiadomość o nowej okładce do tej historii. Historia nie była zła, oryginalny koncept przedstawienia Sandmana w zwierzęcej skórze, ale historii brakuje atrakcyjności, głębszego sensu, żeby pozachwycać się nad nią.

Artyści kolejny raz dopięli swego. Czysta poezja rysunkowa w surrealistycznych klimatach. Mniejsza liczba elementów z krainy snów zastąpiono żywszymi kolorami.

Z Sandmanem nie ma tak, że jest to kiepski komiks czy stracony czas. Gaiman stworzył dzieło potężnego kalibru, broniącego się z perspektywy lat – prawdopodobnie nigdy się nie zestarzeje, no może rysunkami. Słowem nie powiem źle o Krainie Snów, podobnie będzie z kolejnymi tomami. Nie zawsze są to pozycje łatwe do przyswojenia, ale nawet złożone tematy mają w sobie to coś, co przyciąga czytelnika do przeczytania nawet dziesięć razy aż się zrozumie bez straty poczucia czasu.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.