Engineer w „Superman” (Opinia)
Nie zostałem fanem Engineer po „Superman”. Ciężko polubić postać, o której prawie nic nie dowiedziałem się z filmu. Uważam, że Gunn zmarnował jej potencjał, ponieważ Engineer miała bardzo zbliżoną rolę do Ultramana. Z tym, że wypowiedziała kilka zdań więcej (nie było to trudne) i urozmaiciła sceny akcji (pięknie cięła roboty w Fortecy Samotności). Ale w filmie nie padło nic o niej samej (no może jedno zdanie), żeby choć trochę ją poznać. Spokojnie można było ukrócić niejeden monolog Luthora, aby w 3 zdaniach powiedzieć dlaczego Engineer pała taką niechęcią do superbohaterów (co uważam za szczególne, kiedy sama ma „moce”), co łączy ją z Luthorem i jak nabawiła się swoich mocy.
Przypominam, że „Superman” miał otworzyć furtkę do „Authority”. Właściwie nic nie zrobiono w tym kierunku. To tylko pokazuje jakie problemy krążą wokół „Authority” m.in. przeciągające się prace nad scenariuszem (właściwie, zamrożone?) czy zmianę konceptu (planowano aktorski film, zatrzymało się na animowanym). Może Gunn z ekipą stwierdzili, że nie chcą nic obiecywać publice? Jeśli tak to spoko. Chyba że tą furtką jest ostatnia scena z Engineer, która jeszcze mocnej mnie wkurzyła – od tak zostawiono postać w krytycznym stanie, zero informacji co z nią dalej mimo końcowego „epilogu”.
Nie mam do czego przyczepić się w występie María Gabriela de Faría. Dobrze oglądało się ją w tej roli. Wczuwała się w każdej scenie, przekonująca grała babę z jajami, miała odpowiednią ekspresję podczas scen walk co było kluczowe. Chętnie ponownie zobaczę ją w tej roli.
P.S. ŁAPCIE ZAJEBISTĘ EVE W TLE! SPECJALNIE DLA NIEJ WYBRAŁEM TO UJĘCIE Z FILMU


