Snape. Prawdziwa twarz tajemniczego mistrza eliksirów (Opinia)

Snape. Prawdziwa twarz tajemniczego mistrza eliksirów” to ponad pięćset stron wnikliwego studium postaci Severusa Snape’a, analizowanego przez pryzmat wszystkich siedmiu tomów głównej serii oraz informacji z „Przeklętego dziecka”. Autorka krok po kroku przygląda się jego zachowaniu, formułując i uzasadniając liczne tezy. Czy Snape był naprawdę dobry, czy z natury zły? Co nim kierowało? Odpowiedzi na te pytania (i wiele innych) znajdziemy w tym nieoficjalnym śledztwie, które co warto podkreślić nie jest autoryzowane ani przez Rowling, ani przez Warner Bros.

Pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to piękne wydanie. Już sama okładka robi znakomite wrażenie: ciemna zieleń połączona ze srebrno-białymi napisami i zdobieniami idealnie oddaje klimat związany z korzeniami Snape’a, roztaczając aurę tajemnicy i powagi, cechy tak charakterystyczne dla mistrza eliksirów. Książka wydana jest w twardej oprawie, solidnie klejona, dzięki czemu nie rozpada się podczas czytania a przy tej objętości to naprawdę istotne. Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest także matowe wykończenie napisów i ilustracji na okładce. Dzięki temu nic się nie ściera, w przeciwieństwie do wcześniejszej publikacji o Dumbledorze, gdzie złote litery znikały już po kilku lekturach. Środek prezentuje się równie dobrze: rozdziały są przejrzyste, przedzielane stylizowanymi wstawkami w zieleni, a dodatkowym atutem są cytaty z serii, które pojawiają się co chwilę. Budują klimat, urozmaicają lekturę i nadają książce atrakcyjności wizualnej. Jedynym minusem są przypisy, odwołania do konkretnych tomów nie mają wyjaśnień ani objaśnień na dole strony. Jeśli nie mamy książek pod ręką, trudno zweryfikować podawane informacje. Z jednej strony nie jest to konieczne, by zrozumieć tekst, ale z drugiej pozostawia lekki niedosyt i wytrąca z rytmu czytania.

Pierwszy rozdział odpowiada na pytanie, dlaczego ta książka jest tak obszerna. Lorrie Kim prostym, przystępnym językiem prowadzi nas przez kolejne etapy życia i działań Snape’a, odtwarzając je w porządku chronologicznym. Dzięki temu otrzymujemy pełen obraz jego historii w skondensowanej formie, a jednocześnie możliwość samodzielnej oceny intencji bohatera. Autorka analizuje fragment po fragmencie, próbując rozłożyć na czynniki pierwsze to, „co autorka miała na myśli” w danej scenie. Przyznam, że początkowo było to dla mnie nieco nużące i zbyt oczywiste. Większość wniosków potrafiłem sformułować sam podczas czytania głównej książki, nie potrzebowałem pomocy eksperta, ale z czasem doceniłem uporządkowanie faktów i świeże spojrzenie, które pozwalało krytycznie ocenić jej argumentację.

Prawdziwa siła tej książki ujawnia się od trzeciego rozdziału. Wraz z intensyfikacją fabuły w samej sadze, także analiza Kim staje się głębsza i ciekawsza. Autorka zaczyna sięgać nie tylko po fragmenty powieści, lecz także po wywiady z Rowling czy wypowiedzi krytyczne, które nadają interpretacjom dodatkowy kontekst. Niejednokrotnie to właśnie te zestawienia sprawiają, że analiza nabiera wartości np. rozważania, jak osobiste poglądy Rowling (choćby w kwestii osób transpłciowych) mogą wpływać na odbiór pewnych wątków. To było dla mnie zaskoczeniem, ale i dużą zaletą, ponieważ autorka nie pisze laurki ani dla Snape’a, ani dla Rowling. Stara się obiektywnie ważyć różne scenariusze, np. w przypadku wątku Huncwotów w Więźniu Azkabanu, gdzie rozważa, czy zachowanie Dumbledore’a wobec Snape’a było aktem szczodrości, czy raczej świadomym dystansowaniem się. Jedynie fragmenty, w których całkowicie odchodzi od postaci Snape’a i analizuje zupełnie inne postacie, wypadały dla mnie słabiej. Próby późniejszego powiązania tych analiz z bohaterem wydawały się naciągane i mało przekonujące, wręcz na siłę tworzenie dowodów pod wymyślone tezy autorki.

Dziękuję ZNAK za książkę. Księgarnia nie miała wpływu na opinię i tekst.