Sandman. Tom 10
„Sandman” jest dla mnie niesamowitym cyklem. Towarzyszył mi na początku mojej przygody z komiksami DC, a poziom serii imponuje mi do tego stopnia, że wracam do niej przy każdej nadarzającej się okazji. Właśnie do sprzedaży trafił ostatni tom odświeżonej serii. Jest to niesamowite zakończenie pięknego cyklu!
Wszystko ma swój koniec. Ale koniec może być początkiem czegoś nowego. Właśnie taką rolę pełni ostatni tom „Sandman”. Akcji w komiksie nie uświadczycie, ponieważ całość skupiona jest na pogrzebie Morfeusza i celebrowaniu pojawienia się Daniela, czyli nowej inkarnacji Władcy Snów.
„Sandman. Przebudzenie” jest lekkim w odbiorze komiksem, który domyka dotychczasowe wątki. Jest to również czas pożegnań postaci z całego cyklu z ich przyjacielem. Część spotkań była symboliczna, część wzruszała, niektóre zapełniały tylko tło, żeby podkreślić swoją obecność w historii. Nie było to jednak dla mnie najważniejsze. Skupiłem się na istocie życia. Podobało mi się, że autor w sposób przystępny podaje naturalność narodzin i śmierci pokazując temat od jasnej, niestrasznej strony. Gaiman wręcz zachęca do refleksji i głębokich rozmów pokazując ustosunkowanie jego bohaterów do cyklu życia i zderzając ze sobą różne postawy czy uczucia np. ważną rolę odgrywają mowy pogrzebowe wypowiadane przez bliskie osoby Morfeuszowi.
Podobało mi się pokazanie „nowego” aspektu równoznacznie do pogrzebu. Autor płynnie przechodził między scenami i poświęcił wystarczająco dużo czasu, żeby pokazać jak Daniel jest inny, a zarazem podobny do Morfeusza. Pierwsze kroki Daniela były o tyle ciekawe, że przejawia ludzkie zachowania (np. skłonności do rozmów i szczerego wyrażania myśli) i szybko wyciąga wnioski konfrontując się ze światem Śnienia np. przemyślenia podczas odwracania działań Łaskawych Pań. Od samego początku w wątku Daniela intrygowało mnie jego ziemskie powiązanie – co oznacza przejście z jednego stanu życia w drugi? co z poprzednim życiem? Cieszę się, że Gaiman podszedł rzetelnie do tematu i dostarczył wszystkie odpowiedzi na pytania (nie tylko te wspominane) tak, że wątek Daniela jest kompletny.
Mieszane uczucia mam do dwóch historii umieszczonych po pogrzebie. Koncentrowały się na przeszłości Morfeusza. Nie mogłem wczuć się w nie skoro chwilę wcześniej pożegnaliśmy na dobre tę postać. Szkoda, ponieważ obie historie były interesujące i rozwojowe w życiorysie Morfeusza np. poznanie szczegółów jego umowy z Szekspirem. Uważam, że historie lepiej wybrzmiałyby umieszczając je znacznie wcześniej np. w 8 tomie.
Dziesiąty tom jest moim ulubionym pod kątem rysunków. Bardzo podoba mi się szczegółowość i dopracowanie prac wynikających z eksperymentalnych technik artystów. Na uwagę zasługuje jaśniejszy ton kolorów, co pasuje jeśli powiążemy to z pojawieniem się Daniela.
Jestem pewny, że bezsensowne jest odpowiadanie „czy warto przeczytać ten komiks?” w przypadku tomu wieńczącego niesamowity cykl. Odpowiedź jest oczywista, szczególnie pamiętając wydarzenia z poprzedniego tomu. Dopowiem tylko jedno. Niejednokrotnie wracałem do „Sandman” i jestem pewien, że będę to robił przez kolejne lata. Nigdy mi się nie znudzi, a każdy powrót pozwala mi spojrzeć na historię pod innym kątem, czy znaleźć nowe smaczki.
Dziękuję sklepowi TaniaKsiazka.pl za przekazanie komiksu do recenzji. Sklep nie miał wpływu na moją recenzję i opinię.


