The Flash #790
Początek jednominutowej wojny! Początek zebrał spore żniwo. Akapit streszczający „The Flash #790”, osobny wrażeń.
Streszczenie komiksu:
Przez większość zeszytu obserwujemy „typowe” życie każdego speedstera. Wally urządza grilla z przyjaciółmi, Wallace łapie złoczyńców w czym przeszkadza mu Bart, Jay zapija smutki w barze, Barry odbywa z Iris poważną rozmowę o ich związku prowadzącą do (prawdopodobnie) oświadczyn, ale… Wszystko zostaje przerwane. Świat zatrzymuje się w miejscu. Na niebie pojawia się statek obcej cywilizacji zamrażający czas w miejscu. Z wyjątkiem speedsterów nie tracących swoje umiejętności. Obca cywilizacja zrzuca wiertło na Central City aktywujące urządzenie. Z rozmów między obcymi dowiadujemy się, że urządzenie ma przeprowadzić globalny ubój. Ile w tym prawdy nie wiemy, ale sama aktywacja urządzenia sieje obszarowe kataklizmy. Część odłamków poleciała w restaurację, gdzie przebywał Barry z Iris. Barry nie zdążył wyprowadzić Iris z restauracji na czas. Zamrożona w czasie została poważnie ranna, a Barry wyje w niebo nad jej ciałem – żywym czy martwym?
Wrażenia z komiksu:
Autentycznie jestem pod wrażeniem. Bardzo spokojny numer z małą namiastką akcji, który świetnie sprawdził się jako błyskawiczna podbudowa pod inwazję trwającą „minutę”. Tak wyważony numer przedstawił autentyczną skalę problemu na różnych obszarach mając mocniejszy wydźwięk zaburzeniem sielanki (i nie tylko) wśród prywatnych żyć speedsterów. Komiks kończy się zaskakującym cliffhangerem, który nie porwał mnie w teorie spiskowe jak robi to większość zagranicznych serwisów. Za długo człowiek obywa się w komiksach, aby dać wiary, że takim wydarzeniem chcą zaprowadzić tragedię w życiu Barryego. Niemniej sytuacja działa pod narysowanie tragizmu mając w głowie w jakim kierunku szła przerwana rozmowa między zakochaną parą.
Jerremy Adams umie w pisanie Flasha. Udowodnił to już. Tym zeszytem potwierdza, że w głowie ma masę pomysłów i potrafi w speedsterów. Szkoda, że inwazja potrwa krótko. Po tym zeszycie chciałbym więcej.