Constantine. Zdradliwe iluzje
Czy Constantine jest odpowiednim bohaterem do cyklu powieści graficznych skierowanych do młodzieży? Odpowiedź znajdziemy w „Constantine. Zdradliwe iluzje” od Kami Garcia!
Constantine nie ma przyjaznej sytuacji rodzinnej. Rodzice są po rozwodzie, ojciec ma go gdzieś, a matka znalazła nowego faceta, który próbuje być dla Constantine’a opiekuńczym tatusiem. Bliscy wywierają presję na dojrzewającym Constantine, żeby ogarnął się i szlifował talent magiczny odziedziczony po biologicznym ojcu. Tylko… Constantine ma inne plany na siebie. Chce garściami czerpać z życia. Olewczo podchodzi do danej mu szansy przez rodziców i zamiast tego angażuje się w karierę punk rockową.
Kami Garcia stworzyła historię na dwóch motywach: bunt nastoletni reprezentujący problemy społeczne oraz kariera punk rockowa z domieszką magii jako część przygodowa. Bardzo podobało mi się przedstawienie buntu Constantine’a. Autorka pokazała przyczynę zachowania Constantine’a, z którymi mogłem utożsamić się mając podobne doświadczenia życiowe. Sytuacja rodzinna tłumaczy decyzje nastolatka oraz negatywny stosunek do ojczyma. Jednak uważam, że autorka powinna poświęcić więcej czasu na motyw rodzinny. Ograniczyła go do minimum. Tyle wystarczyło, żebym wiedział o problemie, ale nie, żebym go poczuł.
Świetnie bawiłem się w przygodowej części. Kami Garcia dobrze połączyła klimat punk rocka z magią, żeby to była klimatyczna i niezwykła przygoda. Nie brakuje zaskoczeń, a decyzje bohaterów są spójne z ich zachowaniem. Dobrze wprowadzono nowe postacie do otoczenia Constantine’a. Każda postać ma własny charakter, wygląd i wątek. Lubię takie podejście, ponieważ czuję, że świat żyje i nie jest sztucznie zapełniany. Postacie nie były mi obojętnie, co dobrze zadziałało w finale historii – przejmowałem się losami bohaterów, a moje emocje potęgowała niepewność wobec ich losów.
Komiks jest dobry jako lekcja o odpowiedzialności. Chłopak na początku jest dupkiem myślącym wyłącznie o sobie. Śmiało sięga po czary, żeby wpłynąć na karierę muzyczną. Komplikuje to sytuację prowadząc do przykrych następstw obejmujących nie tylko jego życie. Komplikacje przekonująco wypadają jako nauka na własnych błędach oraz przekonanie się o znaczeniu twierdzenia „magia ma swoją cenę”.
Komiks został ładnie narysowany przez Isaaka Goodharta. Dopracowana kreska o właściwych proporcjach i bogatej palecie kolorów. Tylko zdziwił mnie brak przewodniego motywu kolorystycznego, który występował we wcześniejszych powieściach graficznych.
Podobał mi się „Constantine. Zdradliwe iluzje”. Przyjemny komiks, który mądrze podchodzi do nastoletniego buntu i dojrzewania. Nie jest to najlepsza pozycja z młodzieżówek DC, ale zdecydowanie jedna z lepszych. Powinni odnaleźć się tutaj nawet fani dojrzałego i kontrowersyjnego Constantine’a.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za przekazanie komiksu do recenzji. Wydawnictwo nie miało wpływu na recenzję.