Superman: The Last Days of Lex Luthor #1
Umierający Luthor czyli „Superman: The Last Days of Lex Luthor #1” z DC Black Label (streszczenie, wrażenia).
Streszczenie komiksu:
Luthor skonstruował wielkiego robota, którego użył do zaatakowania jednego z miast. Z pomocą przybył Superman. Clark odkrył podczas konfrontacji, że Luthor umiera na chorobę. Nabawił się jej przez promieniowanie z kryptonitu. Superman zgodził się pomóc Luthorowi. Nie ma możliwości wykręcenia się, ponieważ Luthor streamował rozmowę na cały świat.
Superman zaczął szukanie pomocy u specjalistów z Kandor. Naukowcy nie mają dobrej wiadomości. Twierdzą, że choroba jest nieuleczalna i nie można przenieść jej na inny organizm. Następnie szukali pomocy w Strefie Widmo. Zaatakował ich generał Zod. Luthor zdobył przewagę w walce po poznaniu zasady Strefy Widmo. Jednak Zod wyrzucił ich z tego miejsca łącząc uczucie nienawiści z siłą woli.
Dlaczego Clark jest zdeterminowany, żeby pomóc swojemu rywalowi? Dowiadujemy się tego z retrospekcji, kiedy byli dziećmi i mieszkali w Smallville. Przyjaźnili się od dzieciństwa, mimo różnych charakterów i poglądów. Luthor odsunął się od Clarka chcąc zbudować pewną „rzecz” wykorzystującą kryptonit. Echa z przeszłości informują czytelnika o tragedii, która zaszła w laboratorium – pożar.
Wrażenia z komiksu:
Bardzo fajny komiks pogłębiający więź Luthora z Supermanem. Waid postawił na przekonujący obraz przyjaźni pomieszany z ostatnią walką Łysego o swoje życie. Luthor jak to Luthor, potrafi podejść swojego przeciwnika, żeby jak najwięcej na tym zarobić, a w razie przegranej i tak osiągając pewny cel – chodzi o zszarganie wizerunku Supermana, jeśli Luthor umrze. Na plus oceniam klimat serii, który co chwila przypomina o fatalnym usytuowaniu Luthora. Nie mam żadnych wątpliwości po liczbie informacji, że to mogą być jego ostatnie dni życia (w myśl elseworldu).
Po retrospekcjach żałuję, że historia jest podzielona na rozdziały. Na ten moment ciężko mi ocenić wagę retrospekcji, które z jednej strony mają ujawnić mroczne tajemnice z przeszłości tłumaczące relację Clarka i Luthora, z drugiej wydają się zbędne skoro wiemy, co ich łączy i nie potrzeba rewelacji w tym miejscu.


