Opinia o 8 odcinku 1 sezonu „Suicide Squad. Isekai”
„Suicide Squad: Isekai” nieco mniej angażowało mnie w tym odcinku. Tempo znacznie zwolniło konsekwentnym domykaniem wątków, ale spowodowało, że nawet dialogi bohaterów stawały się nużące. Na szczęście końcówka odcinka zrekompensowała to przewidywalnym, ale trafnym zwrotem akcji związanym z rodem królewskim, który do tej pory nie wyróżniał się w historii. Choć wątek królewski jest najsłabszym elementem serialu, nadal widzę w nim potencjał na stworzenie czegoś widowiskowego pod finał. Niemniej, z tego odcinka najbardziej zapadły mi w pamięć motyw z bombami i Clayface’em – w końcu ktoś to dobrze wyjaśnił.
Kilka tygodni temu zwrócono uwagę na mało oryginalną formę isekai w „Isekai”. Wtedy broniłem koncepcji twórców, ale teraz muszę zmienić zdanie. Zgadzam się, że świat przedstawiony jest dość wtórny i trudno znaleźć w nim oryginalne rozwiązania. Jednak nie wpływa to znacząco na moje wrażenia z oglądania, ponieważ postrzegam „świat” jako tło dla zabawy z udziałem bandy zbirów (daleko do poziomu „Dark Knights of Steel” Taylora). Historia z ich udziałem jest przyzwoita, choć przeszkadza mi skrótowe podejście do wyjaśnienia wpływu krainy na bohaterów – wprowadzono motyw mocy, ale nie poświęcono mu wystarczającej uwagi.


