Harley Quinn – Sezon 5, odcinek 6 (Opinia bezspoilerowa)
Najnowszy odcinek to dobra satyra musicali z ciekawą argumentacją podczas rozmowy Bane’a z Clayface’m. Odcinek dostarcza z jednej strony fajne widowiskowo sceniczne, podczas którego Bane i Clayface (JEGO KOSTIUM BRAINIACA) błyszczą komediowo z Frankiem (genialna robota polskiego dubbingu!), mocno przyćmiewając rolę Harley i Ivy, które po prostu są obecne i tyle.
Ale jest to również odcinek, który mistrzowsko żongluje nastrojowością. Między żartami uwypuklają szaleństwo Brainiaca, które za szkieletem małpki rysuje ludzki obraz, bardzo nieoczywisty dla tej formy życia – jest potencjał na zdominowanie serialowej galerii złoczyńców ze względu na złożoność charakteru.
No i końcówka odcinka… prawdziwy wyciskach łez! Zwrot akcji nadaje nowego znaczenia scenom z udziałem tej postaci w poprzednich odcinkach -mistrzowska podbudowa emocjonalna do tego momentu. Nie wiem jak u Was, ale ostatnie ujęcie zamurowało mnie, kompletna cisza na napisach końcowych…
Przypominam, że „Harley Quinn” dostępna jest na platformie MAX!
P.S. Gdzie złożyć wniosek o spin-off poświęcony Bane’owi i Clayface’owi? Kocham ten duet!


