Absolute Superman #6 (Opinia, opis)
Opis komiksu
„Absolute Superman”, który zabiera nas do momentu ucieczki Kal-Ela z Kryptonu i jego pierwszych miesięcy na Ziemi. Na pierwszy rzut oka – nic nowego. Widzieliśmy już te sceny w dziesiątkach wariacji. Ale nie dajcie się zwieść – diabeł, jak to często bywa, siedzi w szczegółach
Opinia komiksu
Kal-El opuszcza Krypton jako nastolatek, a jego samotna podróż przez kosmos to emocjonalna bomba. Widać, jak w nim buzują gniew, smutek, żal. Ilustracje świetnie to oddają – pełne szczegółów, celne panele z wyraźnie zarysowanymi emocjami, mimiką, spojrzeniem, które mówi więcej niż setka słów. Kal-El nie trafia jednak do świata pełnego ciepła i zrozumienia. Kentowie to ludzie pragmatyczni – spokojna starość i święty spokój są dla nich ważniejsze niż wychowanie kosmicznego chłopaka z supermocami. Ich początkowe interakcje z Kal-Elem sugerują, że historia potoczy się zgodnie z klasycznym schematem… aż przychodzi moment kulminacyjny, który wszystko wywraca do góry nogami
Tu nie ma cukierkowej adopcji. Kal-El na własnej skórze przekonuje się, czym jest ludzka natura – ta nieidealna, podła, wręcz samolubna. Joshua Williamson zbudował prostą, ale przejmującą historię, która zostawia po sobie ślad i działa w ramach uniwersum. To nie opowieść o początkach herosa – to pytanie o to, kim stanie się ktoś, kto od pierwszych dni doświadcza straty, chłodu i odrzucenia. Nie ma opcji, aby nie narodził się z tego Homelander 2.0.


