Batgirl #6 (Opinia, opis)

W zeszłym tygodniu zakończyła się historia „Mother” na łamach „Batgirl” i był to naprawdę solidny finał całkiem przyjemnej opowieści o trudnej relacji matki z córką, która była ciekawszym wątkiem niż główna akcja.

Opis komiksu

W centrum wydarzeń finału dostaliśmy ucieczkę Cassandry Cain i Lady Shivy z więzienia przeciwnika, zakończoną krwawym, intensywnym wyrównywaniem rachunków z wrogami.

Opinia komiksu

To, co działa w pierwszej historii „Batgirl”, to sposób budowania relacji między Cassandrą a Shivą – relacja jest niejednoznaczna, emocjonalna, pełna niedopowiedzeń. Na szczęście twórcy nie poszli drogą na skróty – dostaliśmy odpowiednio dużo miejsca, by naprawdę poczuć ciężar tej relacji i zrozumieć, co tak właściwie łączy (i dzieli) je. Skromna liczba retrospekcji subtelnie odsłania przeszłość, nie przekrzykując teraźniejszości, a postacie są wyraźnie nakreślone. Cassandra, jak zwykle, zwraca uwagę na detale – i to właśnie jej zdolność obserwacji, czułość na sygnały i niuanse, sprawia, że ta historia ma głębię. Z każdą stroną czuć, że nie chodzi tylko o przetrwanie – chodzi o próbę zrozumienia, pogodzenia się lub odrzucenia więzi, która nie daje spokoju.

Sam konflikt… nie należy do najbardziej oryginalnych czy angażujący. Dość klasyczna konstrukcja, w wielu miejscach spłaszczona, nie ma tu wielkich zaskoczeń, jeśli chodzi o przebieg akcji ale nie brakuje niedopowiedzeń. Finał wypada najlepiej, ponieważ jest duży bagaż emocji – motyw poświęcenia Shivy, choć oparty na znanym schemacie, działa zaskakująco dobrze właśnie przez kontekst – ewolucję relacji, wcześniejsze nieporozumienia, i moment, w którym wszystko nabiera symbolicznego znaczenia. Tak, można się było spodziewać, że to pożegnanie niekoniecznie będzie „na zawsze”, ale mimo wszystko – to scena, która potrafi wycisnąć łzę. I zostawić po sobie coś więcej niż tylko zamkniętą fabułę. Zostawia ślad.

Teraz jest dobry czas dla fanów Cassandry. „Batgirl” przez całą swoją linię prezentuje się jako lekki, ale niezły komiks, któremu warto poświęcić swój czas. Jeśli czujecie niedosyt to wystarczy sięgnąć po świetne „Birds of Prey”, gdzie Cassandra zyskuje jeszcze więcej przestrzeni i rewelacyjną chemię z resztą drużyny.