Krypto: The Last Dog of Krypton #1 (Opis, opinia)

W zeszłym tygodniu wystartowała seria „Krypto: The Last Dog of Krypton”, będąca częścią letniej inicjatywy „Summer of Superman”. Komiks pozytywnie mnie zaskoczył – mimo swojej prostoty, wzbudza silne emocje!

Opis komiksu

Fabularnie można go określić jako swoistą „genezę Krypto”, ponieważ akcja rozpoczyna się na kilka miesięcy przed wybuchem Kryptonu. Obserwujemy codzienne życie Krypto u boku swoich opiekunów – od wspólnych spacerów po leniwe wylegiwanie się na kanapie. Sielanka kończy się, gdy Jor-El i Lara umieszczają psa w kapsule i wysyłają go w przestrzeń kosmiczną w miejsce, gdzie niedługo potem trafi mały Kal-El. Niestety, lot nie przebiega zgodnie z planem – rakieta zbacza z kursu, traci łączność i po burzliwym przelocie ląduje na Ziemi, gdzie Krypto spotyka… młodego Lexa Luthora

Opinia komiksu

Choć fabuła komiksu jest dość prosta, oklepana, nie serwuje przełomowych zwrotów akcji czy czegoś nowego w temacie, to jego siła tkwi w emocjonalnej równowadze. Ryan North doskonale balansuje między scenami pełnymi ciepła i uroku (ukazującymi wyjątkową więź między człowiekiem a zwierzęciem), codziennością brakującej w tematyce superhero (proste sytuacje z życia wzięte) aż przechodzi do scen dramatycznych, wręcz o poruszającym tonie, które mimo znajomości losów psiaka potrafią głęboko poruszyć (cała sekwencja katastrofy lotniczej – trzeba to zobaczyć na własne oczy). Realizacja komiksu pokazuje serducho do zwierząt, chęć pokazania tematu od różnych stron, ale i brak strachu przed trudniejszymi momentami. A jeśli ktoś obawia się braku dynamiki, zostanie mile zaskoczony cliffhangerem – czy ktoś tu spodziewał się obecności „Łysego”? Ja na pewno nie

Rysunki Mike’a Nortona są znakomite. ale chyba najlepiej przemawia za nimi ilustracja, którą załączyłem w poście. Prawda, że urocza?