The Flash #8

Flash Spurriera nie jest skierowany do mnie. Alternatywna okładka Matta Taylora oddaje skomplikowany i chaotyczny charakter serii.

Wrażenia z komiksu

Mam coraz większe trudności z „The Flash” Spurriera. Cenię sobie to, że autor wprowadził nowatorskie podejście do opowieści o speedsterach, nadając im dojrzały i momentami horrorystyczny charakter – coś nowego. Spurrier wprowadza odważne zmiany w mitologii Speed Force oraz w wizerunkach poszczególnych postaci, co jest godne uznania. Jednakże, ciągłe wprowadzanie „szalonych” koncepcji pokrywających się z adekwatnym stylem graficznym, staje się męczące – momentami trudno ogarnąć, co właściwie dzieje się w komiksie. Dodatkowo, nadmiar bohaterów z osobistymi problemami/wątkami sprawia, że trudno jest śledzić fabułę i połączyć wszystkie kropki, a odsunięcie głównego wątku na bok dodatkowo komplikuje śledzenie historii. Ósmy rozdział jest dobrym przykładem – większość czasu obserwujemy chaotyczne poczynania Barry’ego, w tle pojawia się tajemnicze zaginięcie Wally’ego, osobiste historie jego dzieci oraz wątki związane z Amandą Waller – tyle tego, że można się zmęczyć podczas czytania.

Streszczenie komiksu

Podczas nieobecności Wally’ego, Barry stara się ratować ludzi na różnych frontach, a w krótkich momentach odpoczynku próbuje również odnaleźć swojego przyjaciela. Niestety, prawie nikt z jego otoczenia nie zdaje sobie sprawy z zaginięcia Wally’ego, co dodatkowo utrudnia poszukiwania. Interesujące jest, że zniknięcie Wally’ego przyciągnęło uwagę kilku złoczyńców, którzy próbują wydobyć informacje od Barry’ego. Tymczasem Jai doskonali swoje umiejętności pod okiem Pilgrima, a Amanda Waller wykorzystuje okazję, by podczas audycji radiowej oczernić speedsterów i zniechęcić do nich opinię publiczną.