5 miesięcy do premiery „Superman” i „Fantastyczna Czwórka. Pierwsze Kroki”

Już tylko pięć miesięcy dzieli nas od najbardziej wyczekiwanych premier tego roku!

Luty uchodzi za miesiąc zakochanych, więc to idealna okazja, żeby z Avalon – Marvel Comics PL przypomnieć o najważniejszych parach obu uniwersów komiksowych, które już tego lata zobaczymy na wielkim ekranie – Sue i Reeda Richardsów oraz Lois i Supermana!

Superman i Lois to pierwsza ikoniczna para w świecie DC, a ich relację śledzimy od debiutu w pierwszym numerze „Action Comics” z 1938 roku, Ich miłość była od samego początku dawała wyjątkową perspektywę uczucia z dwóch światów – Clark przez długi czas ukrywał swoją tożsamość przed Lois, a pierwszy raz oficjalnie wyznał jej prawdę dopiero w 662 zeszycie „Action Comics” z 1991 roku. To właśnie ta dynamika, przeplatająca codzienne życie z superbohaterskimi wyzwaniami, sprawia, że ich związek jest tak barwny i emocjonujący. Często stanowił trzon historii o Supermanie, niezależnie od ery, ale moim ulubionym okresem pozostaje początek DC Rebirth.

Wtedy najmocniej podkreślono wartości rodzinne, a wychowanie Jona stało się pięknym, pełnym ciepła wątkiem. Pokazano Supermana jako bohatera bliskiego ludziom oraz bardzo dobrego męża, jeszcze lepszego ojca – pełnego ideałów, ale także bardzo ludzkiego w swojej codzienności. To był też moment, w którym w pełni doceniłem Lois Lane – jej charakter, siłę i to, jak autentycznie wspiera Clarka, będąc jego równorzędnym partnerem, a nie tylko „damą w opałach”. To był okres, który nie pozostawiał wątpliwości, co łączy tę dwójkę i jak potrafią uzupełniać się w życiu codziennym, zawodowym i superbohaterskim. To wszystko, i jeszcze więcej, doskonale oddano w serialu „Superman & Lois”.

Trzymam kciuki, żeby James Gunn, David Corenswet i Rachel Brosnahan przenieśli tę chemię na duży ekran w nadchodzącym filmie!

Miłość Reeda i Sue jest wyjątkowa w całym komiksowym świecie Domu Pomysłów (z silnymi sugestiami, że może być unikatowa w skali multiwersum). To związek całkowity, kompletny, doskonale się rozumiejący, akceptujący własne niedoskonałości, z jednej strony przeuroczo typowy, z drugiej umykający wielu schematom i kliszom fabularnym

Nie przesadzę, jeśli powiem, że Sue jest fundamentem tak Fantastycznej Czwórki, jak i rodzinki Richardsów –wspierająca i wyrozumiała, ale jednocześnie twarda i niesamowicie zdeterminowana. To wspaniała, wielowarstwowa bohaterka z krwi i kości, która powinna dostać wszystkie możliwe odznaczenia za świętą cierpliwość do Reeda i jego wyczynów.

Uczucie Reeda do Sue i dzieci jest z kolei jednym z jego największych atutów i słabych punktów – Mr Fantastic zrobi wszystko dla swojej rodziny, która stanowi jeden z najważniejszych motorów jego działania. Nawet jeżeli nie do końca potrafi to należycie okazać (chociaż w serii Ryana Northa idzie mu z tym coraz lepiej), Sue i dzieciaki pozostają dla niego najważniejsi na świecie – w końcu to właśnie dla nich porzucił możliwość dołączenia do Multiwersalnej Rady Reedów, którzy dążyli do zrealizowania najambitniejszego przedsięwzięcia Richardsa, czyli „naprawy wszystkiego”.

No i uwielbiam fakt, że ślub Reeda i Sue – którego 60 rocznicę obchodzimy w tym roku – był jednym z najważniejszych wydarzeń superbohaterskiego świata Marvela – na ceremonii ukazanej w trzecim zeszycie „Fantastic Four Annual” pojawiła się śmietanka trykociarzy. Bez Dooma i Namora z wiadomych powodów.