Batman. Ziemia niczyja. Kolej podziemna. Tom 6 (Opinia)
„Batman: Ziemia Niczyja. Kolej podziemna”? Szósty tom, a event wciąż ma w sobie „to coś”
To już szósty tom monumentalnego eventu, a Gotham nadal pogrążone jest w ruinie, podzielone między walczących o wpływy złoczyńców i GCPD. Choć sytuacja miasta właściwie nie ulega większej poprawie, nie ma tu mowy o nudzie. Starcia frakcji są emocjonujące, często zaskakujące i prowadzone po nieoczywistych torach.
Potwierdzenie tego dostajemy już na samym początku tomu. Z jednej strony mocno akcentowana jest dramatyczna sytuacja zwykłych mieszkańców, którzy mają coraz gorszy dostęp do podstawowych środków do życia, a rywalizacja o przetrwanie osiąga nowy poziom. Świetnym komentarzem do tej sytuacji jest symboliczne pojawienie się Supermana kontrastujące z nową, brutalną hierarchią Gotham. Pojawia się też nowa figura tzw. Król Gotham. Na pierwszy rzut oka to zupełnie niepozorny człowiek, ale jego siła tkwi w prostocie i bezpośrednim kontakcie z ludźmi. To z kolei generuje kolejne problemy i nowe napięcia w mieście.
Sednem eventu są jednak oczywiście starcia złoczyńców i bohaterów, i tu dzieje się naprawdę dużo. Szczególnie ciekawie wypadają dalsze losy Killer Croca i Bane’a, którzy coraz odważniej artykułują własne ambicje. Największe wrażenie zrobił na mnie wątek Croca, początkowo ukazanego klasycznie, jako brutalna, prymitywna bestia, ale z czasem nabierającego cech bardziej świadomego, nieoczywistego gracza. Nadal działa gwałtownie i bezpośrednio, ale już na zupełnie innym poziomie, co nadaje jego konfrontacjom zupełnie nową dynamikę.
Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie też udział mniej eksponowanych dotąd przeciwników takich jak Mr. Freeze, Szczurołap czy Pingwin. Zwłaszcza dwójka pierwszych dostała świetne momenty i potrafili idealnie uderzyć w odpowiednią atmosferę. Szczurołap, manipulując całymi hordami szczurów, w połączeniu z klimatycznymi ilustracjami, stworzył wręcz dreszczowiec, który potęgował jeszcze udział Tima w tej historii. Był to jeden z bardziej nastrojowych, horrorowych fragmentów całego tomu.
Najmocniej jednak zapadł mi w pamięć wątek Cassandry i Tima. To oni dźwigali na swoich barkach wyjątkowo trudne zadania i właśnie dlatego, że nie zawsze sobie z nimi radzili, ich droga do celu była tak emocjonująca. Szczególnie Tim miał swój zaskakujący moment z ojcem, który pociągnął za sobą reperkusje i twist fabularny z potencjałem na ważny wątek w kolejnej odsłonie. To właśnie tego typu historie sprawiają, że mimo szóstej już części, Ziemia Niczyja wciąż trzyma w napięciu i potrafi zaskoczyć.
Dziękuję Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na opinię i tekst.


