Kaznodzieja tom 3

Odyseja Jesse’yego Custera w poszukiwaniu Boga trwa. Stwórca skutecznie umyka swemu niepokornemu słudze, a jemu samemu jakoś nie śpieszno w jego odnalezieniu. Garth Ennis na chwilę zwalnia tempo akcji poświęcając znaczną część pomniejszym wątkom. Taka już jest specyfika Kaznodziei i chyba w tym tkwi siła całej historii. Powieść drogi z prawdziwego zdarzenia, którą jest ten komiks, rządzi się swoimi prawami, a droga to nie tylko ciągły pęd przed siebie, a przystanki i postoje, oraz ludzie na nich poznani.

Tom otwiera historia Świętego od morderców. Pierwszy album ukazywał go jako dość nieustępliwego zabijakę, który z kwaśną miną odchodzi z całą swoją potęgą pokonany przez Custera, któremu Genesis okazało się niezwykle przydatne. Tutaj jego obraz diametralnie się zmienia. Oto otrzymujemy opowieść o nieprzejednanym żołnierzu Południa, który pod Gettysburgiem był istnym demonem mordu, po to, by kilka lat później uspokoić swą mroczną stronę u boku ukochanej kobiety i ich córki. Po to by za sprawą pecha i bandy rzezimieszków stać się nowym wcieleniem anioła śmierci. Czy jednak za sprawą zwykłego pecha? Historia ta stanowi świetny wstęp do reszty tomu. Uwiarygodnia Świętego od morderców i jako swoisty dodatek jest idealna do powoli snutego głównego wątku.

Tymczasem Jesse wciąż szuka Stworzyciela. Zanim to się jednak stanie musi poznać naturę Genesis. Potężny byt, który wybrał go na swego nosiciela to istota o mentalności dziecka, szukająca oparcia w silnej osobowości. Istota ta posiada wiedzę, która może się przydać byłemu pastorowi i pozwoli mu uporać się z dręczącym go ustawicznie Świętym od morderców. Aby to zrobić Jesse będzie musiał posiłkować się magicznymi rytuałami, przez które

Historia wampira Cassidy’ego kończyła poprzedni tom. Teraz Irlandczyk otrzymuje kolejne chwile solowego występu. Po latach tułaczki trafia on na innego wampira. Mrocznego, dystyngowanego, słowem- bardzo filmowego i gotyckiego. Sęk w tym, że Cass to prosty chłopak i nie w głowie mu klimaty rodem z prozy Anny Rice. Whisky, droga i kobiety- to trzy rzeczy, które mają dla niego sens. Spotkanie to będzie niosło dla niego pewne konsekwencje i o ile jego nieśmiertelność pozwoli mu się wykaraskać z kłopotów, o tyle osoby mu towarzyszące nie będą miały tyle szczęścia.

Organizacji Graal i jej wódz, Herr Starr, to potężna siła, lecz cała oprawa, włącznie z dziedzicem Zbawiciela i jej byłym przewodniczącym jest tak groteskowa i kuriozalna, iż nie sposób traktować jej poważnie. Tutaj również jej działania nie są powodem do śmieszkowania, ale ogólny wydźwięk i charakterystyczne przerysowanie Ennisa ujmują Graalowi jego majestatu, a nadają karykaturalności.  A skoro mowa o grotesce- powraca Gębodupa. Okaleczony chłopak o dość wątpliwej inteligencji tym razem dyszy zemstą i choć nie można zaliczyć go do realnych zagrożeń dla trojga Jesse’ego, Tulip i Cassa, to jego pojawienie się nadaje dodatkowego kolorytu opowieści.

Etatowym rysownikiem Kaznodziei jest Steve Dillon. W originie Świętego od morderców na chwilę zastępuje go Steve Pugh nadając nieco innego klimatu opowieści. Gwałtowny Dziki Zachód ukazany jest przez niego tak, jak powinien wyglądać. Zakurzony, z plamami zaschłej krwi i prochu. W pewnym momencie jednak widać różnice między dwoma Steve’ami. Pomysł na niektóre postaci, czy charakterystyka stylów obu artystów są inne. Nie gryzie się to tak, jak w przypadku superbohaterskich serii DC i Marvela, gdzie zdarza się, iż jeden tom ilustruje kilkoro rysowników, o różnym poziomie umiejętności. Tutaj widać różnicę- i parafrazując pewne przysłowie- różnią się pięknie.

Trzeci tom sagi o Jesse’m Custerze i jego poszukiwaniach nadal utrzymuje wybitny poziom. Garth Ennis pokazuje się tu ze swojej najbardziej charakterystycznej strony. Czarny humor na granicy dobrego smaku, lejąca się krew, doskonale zadziorne dialogi i niebanalna wizja. Egmont po zakończeniu Skalpa i Y: Ostatni z mężczyzn kontynuuje serię Ennisa, ale i zaczyna takie perełki z wydawnictwa Vertigo jak 100 naboi, Transmetropolitan czy Saga o potworze z bagien. I oby tak dalej. Posiadanie tych tytułów to obowiązek każdego szanującego się fana komiksów obok rzecz jasna najciekawszych pozycji z superbohaterami.