Zabawa multiwersum w „Peacemaker” (Spoilery z 3 odc. 2 sezonu)

Właśnie takie praktyki w multiwersum lubię…

…czyli zabawa motywami, relacjami, biegiem wydarzeń, dzięki czemu w nieprzekombinowany sposób powstaje prosta, ale wciagająca na całego historia gęsta od emocji do tego stopnia, że można je kroić siekierą.  Plotkowało się, że Rick Flag „powróci” w drugim sezonie „Peacemaker”, ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie to miłosny trójkąt.

Fajny motyw, który nie ogranicza się do jednego świata. W ten sposób zarysowano głębsze znaczenie – w oryginalnym świecie mamy czarno na białym uzasadniony dystans Harcout do Smitha. Dobrze, że ta luka fabularna została wypełniona, a sama historia jest ciekawsza, ponieważ relacja wymaga większego przetarcia, historia może iść różnymi torami i jej finałowy rezultat może być wielkiej skali dla postaci.

Z kolei alternatywny świat… nic nie sugeruje po 3 odcinku, żeby Rick miał w jakikolwiek sposób namieszać (chociaż swoją dociekliwością może być pierwszą osobą, która odkryje sekret Peacemakera), ale jest to lekko zaskakujący twist. Z drugiej strony relacja z Harocout może być killerem fabularnym, kiedy obie Emilie będą chciały wskoczyć w ręce Smitha, a ten stanie przed decyzją „którą wybrać?”.

Sami widzicie ile rozkmin można mieć w ramach multiwersum przy tak prostych zabiegach. Wolę w tę stronę niż przekombinowane wydarzenia wielkiej skali przesyconymi postaciami.