Śnienie. Puste skorupy. Tom 2

Cieszyłem się zapowiedziami o wznowieniu Sandmanowego uniwersum. Radość skoczyła kilka stopni wyżej widząc zapowiedzi Egmontowe. Smutek nastąpił wraz z czytaniem pierwszym zeszytów, które nie są tym, czego oczekiwałem po Sandmanie. „Śnienie” jest wyjątkiem. Pierwszym tom przekonał mnie, że właśnie ta seria będzie najbliższa Gaimanowemu Bogowi Snów. Czy zdanie podtrzymałem po drugiej części?

Pierwszy tom zakończył się cliffhangarem, zachęcającym mnie do kontynuacji. Druga część ma bardziej rozbudowaną fabułę w porównaniu z jedynką. Pierwsza dwa z sześciu numerów są surrealistyczną, tajemniczą historią informującą czytelnika o losach Daniela, nieobecnego w swoim królestwie. Smutna miłosna historia, kolejny raz ukazująca obecnego Władcę Snów z nienajlepszej strony. Historia sama w sobie była urzekająca, niestety nie polubiłem jej. Powód jest jeden – Daniel. Nie darzę go sympatią od samego początku. Czym dalej w las to tylko utwierdzam się w swoim przekonaniu, że jest beznadziejnym, wręcz irytującym Sandmanem w porównaniu z oryginałem.

Historia z Danielem jest oderwaniem od głównego wątku, którego kontynuację mamy w kolejnych czterech zeszytach. Akcja rozkręca się na całego – Sztuczna inteligencja mąci w królestwie snu, „przyjaciele” Daniela próbują poradzić sobie w kiepskiej sytuacji oraz odnaleźć swojego guru. Ciekawa i przemyślana kontynuacja głównego wątku z niebanalnymi, zaskakującymi rozwiązaniami. Podobnie jak w finale pierwszego tomu – i tutaj kończymy z pewnym znakiem zapytania „i co kurczę dalej?”.

Artystycznie mamy iście surrealistyczny obraz – idealne odwzorowanie oderwanej rzeczywistości wyścielającej ten świat. Momentami olewałem dialogi na rzecz rysunków. Wystarczyło mi samo przyglądanie się im, żeby czuć płynącą satysfakcję. Problem miałem tylko z przepełnionymi stronami. Artyści bogato uzupełnili kadry. Starali się oddać życie w sennym królestwie. Udało im się to kosztem przesycenia. Czasami aż za dużo wszystkiego było, żeby skupić uwagę na właściwej akcji.

Drugi tom Śnienia ciekawe rozwija wątki z pierwszej części, nadając całości większego sensu. Akcja idzie w fajnym kierunku, co tylko zachęca mnie do śledzenia losów bohaterów. Tracę nadzieję, że polubię Daniela i nieco się boję, że przy kolejnych odsłonach zrezygnuje z serii przez wzgląd na niego. Oby nie.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.