Ptaki Nocy. Wielkie łowy

Ptaki ruszają na Wielkie Łowy. Z końcem września do sprzedaży trafiła kontynuacja runu Gail Simone, której pierwsza część podobała mi się postrzegając ją jako dobrą pozycję, od której można poznawać kobiece siły Gotham. Przejdźmy zatem do krótkiego omówienia.

Drużyna zebrana i zmobilizowana do działania. Niekoniecznie przekłada się to na relacje między superbohaterkami, które nadal mają problemy m.in. z wzajemnym zaufaniem. Barbarda bierze trudy wychowawcze na barki i wyszukuje kilka spraw „na obrzeżach” z nadzieją, że pomogą zjednoczyć grupę oraz wyrobić stosowne nawyki. Na ich drodze stanie sekta oraz przerażająca istota za światów wymierzająca samowolnie sprawiedliwość. Brzmi groźnie? Powinno. Dobór spraw wpasowujący się w zbliżające halloween.

Gail Simone już w pierwszym tomie pokazała, że czuje klimat Ptaków i wie, z czym powinien wiązać się temat. Nie inaczej jest w drugim tomie. Dziewczyny walczą ze złem, kopią dupy, ratują potrzebujących. Co odróżnia ten tytuł od innych na rynku? Charakter spraw. Jak wspomniałem w poprzednim akapicie, Barbara wybrała właśnie te sprawy, żeby ich wagą trafić do współpracownic. Sprawy są ciekawe i pełne akcji. Choć sytuacje wydają się jasne na pierwszy rzut oka, wgryzając się w nie można dostrzec głębię problemu. „Złoczyńcy” są zarazem ofiarami społeczności, mając do przekazania apel wpływający na otoczenie i główne bohaterki. Najlepiej rzutuje to na przykładzie Huntress, która przeszła ogromną zmianę w trakcie komiksu. Zauważycie to porównując bohaterkę z pierwszy stronnic z ostatnimi. Huntress nie do poznania.

Opowiedziane wątki są spójne z dobrze narzuconym tempie. Akcja powoli rozwija się, dokładnie zgłębiając problem, żeby później przejść do efektownych punktów kulminacyjnych. Starcia robią efekt „wow”, zwłaszcza te oparte się na udziale Black Canary. Historia Simone ulokowana jest w aktualnych wydarzeniach DC (na tamtą porę) i to postrzegam za małą wadę. W komiksie pojawiły się odniesienia do problemów na relacji Barbara-Nightwing oaz Barbara-Batman. Bez uszczególniania. Przydałoby się rozwinięcie sytuacji, żeby czytelnik wiedział o co chodzi. Nie wykluczam, że informacje są w pierwszym tomie, a moja skleroza teraz wzięła za atak. W takiej sytuacji przydałby się paragraf odwołujący do miejsca, gdzie można na ten temat poczytać. Jak inaczej brać na poważnie rozterki Barbary, jeśli nie pamiętasz przewinień jej mentora?

Rysunkowo jest starannie, spójnie z pierwszym tomem. Przyczepiłbym się wyłącznie do seksualizowania postaci nadającego mocniejszego wydźwięku feministycznego. Nie mam problemu, kiedy bohaterka kopie dupę facetom. Dlaczego miałoby być inaczej? Problem dopiero zaczyna się, kiedy na siłę damska postać ma podkreślane swoje przerysowane kształty, dodatkowo kadrowane tak, żeby czytelnikowi przypadkiem to nie umknęło. Na sam koniec pada adekwatny do sytuacji komentarz z ust Black Canary.

Podobał mi się pierwszy tom, i nie inaczej jest z drugim. Zwarta, ciekawa i pełna akcji historia fajnie traktująca występujące postacie. Delikatnie kuje w żebro seksualizowanie postaci, na które idzie przymknąć oko pod warunkiem, że nie jest się przewrażliwionym na tym punkcie.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.