Batman Metal. Batman Death Metal. Tom 3
Zbliżamy się do końca awantury zapoczątkowanej przez siły Batmana, który się śmieje. Na tym etapie bohaterowie są w czarnej dupie, zło dominuje dobro, zło walczy ze złem o większą władze, stawka zwycięstwa jest spektakularna. Zapytacie, czy kolejne elementy gry Snydera, Williamsona i Tyniona trzymają poziom? A ja odpowiem, że tak.
Trzeci tom pod znakiem tie-inów stoi. Grubaśny tom zawiera raptem jeden komiks głównego wydarzenia, a jest nim piąteczka. Cała reszta składa się z tie-inów uzupełniających wydarzenia. I dla nich warto skusić się po komiks, z naciskiem na tie-iny opublikowane na łamach „Justice League”. Joshua Williamson, kojarzony z „The Flash”, przedstawił mroczną, postapokaliptyczną wersję Tytanów sprzymierzających się z Luthorami ku próbie uratowania Legionu Zagłady. Emocjonalna i spójna z poprzednimi wydarzeniami historia porywająca w wir akcji. Williamson jako jedyny poruszył kwestia charakterystyczne dla innych serii w tym czasie (np. wypadku Nightwinga sprzed miesięcy) wykorzystując je fabularnie do aktualnej akcji. Williamson dostosował kilka pomysłów pod zwariowane akcje Snydera, również rozwinął jedną z Mrocznych Wersji Batmana, do której miałem spore oczekiwania, a nie starczyło na niego miejsca i czasu w głównej historii.
Gorzej prezentują się pozostałe tie-iny. Część napisaną przez Williamsona można traktować na równi z głównymi wydarzeniami, dopatrując w niej istotnych elementów, które wręcz wypadałoby rozwinąć w głównym wydarzeniu. Tego samego nie powiem o reszcie tie-inów. Są na tyle nieznaczące, zrobione na siłę, czasami głupie, że można o nich zapomnieć czy przelecieć pobieżnie. Małym wyjątkiem jest historia o Lobo. Ważniak otrzymał od Luthora ważne zadanie, którego stopień realizacji jest odczuwalny w głównej akcji. I do tej części historii nie mam zastrzeżeń. Do reszty tak, ponieważ wątek Lobo jest na siłę przeciągnięty, wypchany wieloma zbędnymi elementami humorystycznymi. Fani Lobo docenią część z nich, reszta niekoniecznie.
Historia Snydera ciągnie się od kilku lat. Jeżeli śledzicie ją uważnie do tego momentu, wiecie czego możecie się spodziewać i na jakim poziomie będzie to stało. Trzeci tom Metalu jest ciut lepszy od poprzedniego, niekoniecznie zajebisty przez kilka tie-inów, czego zasługą jest historia stworzona przez Williamsona. Dla takich tie-inów warto czytać wydarzenia, serio.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Komiks możecie nabyć w internetowym sklepie Egmontu.


