Hellblazer tom 9. Delano Jamie

„Hellblazer” nie zwalnia u nas tempa. Niedawno do sprzedaży trafił kolejny tom tej sagi, w tym wypadku kończący run Delano. Trzeci tom jest zarazem ostatnim w wykonaniu tego Pana. Czy jakościowo poziom trzyma? Myślę, że tak.

Doceniam koncepcję przyjętą przez Delano w swoim runie, choć nie ukrywam, że nie leży on w moim ramach preferowanych przygód Constantine’a. Powód? Ekscentryczny mag kojarzy mi się z piekielnymi sforami, opętaniami czy paranormalnymi zjawiskami. Takie treści rzadko występują w historiach Delano. Scenarzysta stawia na inne tematu, co najlepiej obrazuje trzeci tom.

Omawiany dziś komiks jest zbiorem zróżnicowanych historii, niektórych niepowiązanych ze sobą, o przyziemnych charakterze. W historiach poruszono trudne dramaty społeczne uwypuklające okrutne oblicza ludzkich zachowań np. historia o głowie rodziny nieznającej litości dla siebie, upikantniając złym traktowaniem zwierząt. Część historii łączyła te treści z karykaturalnym komentarzami politycznymi na miarę lat 90siątych, które dla nas, polskiego czytelnika, mogą nie być zrozumiałe np. wątek rodziny królewskiej.

Delano nie przebierał w środkach, nie znał granic. Sięga po ciężkie tony podkreślające istotę sprawy, dobrze oddając charakter głównego bohatera – nawet taki cwaniak jak Constantine potrafił okazywać słabość i grać na ostatnią kartę. Jednak nie to doceniał w albumie. Moją uwagę przykuło zgłębianie przeszłości maga – eksploracja kolejnych brudnych zakamarków naświetlająca aktualne decyzje bohatera.

Polubiliście poprzednie tomy Hellblazer w wykonaniu Delano? Polubicie i ostatni. Jego run nie zalicza się do moich ulubionych, ale nie zaprzeczę, że zrobił kawał dobrej roboty w tym tonie. Rodzaj przygód porównałbym do pisanych przez Azzarrelo, ale Delano podał je w mocniejszych tonach, co lepiej pasowało do cyklu i Constantine’a.

Komiksy do recenzji otrzymaliśmy od Taniaksiazka.pl za co serdecznie dziękujemy!