Batman vs Robin #4

Streszczenie komiksu:

Batman dociera do części jaskini, w której zgromadzono wszystkich użytkowników magii. Koło nich lewituje hełm Fate’a. Jest to oczywiście zasadzka, w którą świadomie wpada Batman. Po chwili atakuje go Damian, jego syn. Walce przygląda się Nezha z babcią Damiana. Chłopak dopiero po chwili orientuje się, że Batman świadomie wpadł w zasadzkę. Nie wie jednak jaki jest plan ojca. Kiedy Nezha sięga po hełm Dr Fate’a, wtedy z ukrycia wyskakuje Talia. Kopnięciem wybija Nezhie hełm, który ląduje w rękach Batmana.

Bruce z założonym hełmem uwalnia wszystkich spod wpływu Nezhi. Damian łączy siły z Talią i wspólnie atakują babcię. Dosyć jednostronna walka kończąca się fatalnie dla niej. W wyniku potyczki babka zostaje zepchnięta przez Talię do szczeliny.

Natomiast Batman, prowadzony przez innych użytkowników magii, dzielnie odpiera Nezhe. Hełm w trakcie potyczki zostaje zniszczony. Jego szczątki wpadają do jamy łazarza. Chwilę później jej esencja jest potrzebna do wybudzenia Batmana przez Black Alice, który został ranny w wyniku ataku Nezhy na Damianie.

Nezha został pokonany przez swojego syna, który niespodziewanie pojawił się na wyspie. Walka nie skończyła się śmiertelnie dla któregokolwiek z nich. Po prostu Nezha wycofał się do swojego wymiaru. Była to słuszna taktyka, ponieważ chwilę później doszło do erupcji wulkanu spowodowanej częściami hełmu. Reszta zdążyła do pobliskiego samolotu.

Wrażenia z komiksu:

Obawiałem się tego numeru. Jego reklamowanie „Batman będzie posiadał hełm Dr Fate’a” brzmiało na kolejne przekroczenie granic. Po części tak było, ale miało swoje uzasadnienie, które obroniło koncept. Mark Waid przemyślał w jaki sposób ominąć lata treningu, by mógł Nietoperz walczyć jak równy z równym, oraz bezpiecznie sprowadzić temat do poprzedniego stanu. W #4 wydarzyło się tyle, że spokojnie byśmy mogli na tym zakończyć niepozorną serię – chyba nikt przed premierą #1 nie spodziewał się aż takich następstw prowadzących do większych wydarzeń w świecie DC. Miniseria miała ręce i nogi, czytało się dobrze, czekam na więcej.