Batman #145
Cisza przed burzą. Tak podsumowałbym najnowszy rozdział „Batman” Zdarsky’ego.
Wrażenia z komiksu
Jeden z nielicznych rozdziałów „Batman” Zdrarsky’ego, który podobał mi się. Następuje zwolnienie tempa akcji na rzecz podbudowania napięcia i sytuacji przed przyszłą akcją. Zdarsky skupił się na tajemniczym pochodzeniu „nowego Batmana”, czyli Zura w ciele Failsafe’a. Tajemnica ta uwidacznia się w konfrontacjach z rodziną Batmana i dodatkowo nabiera na znaczeniu w scenach toczących się na przedmieściach Gotham, sugerując znaczące i niepokojące zmiany. Równie ciekawy jest wątek więzienny, w którym Batman znajduje się w trudnej sytuacji, z odniesieniami do wcześniejszych historii. Zdarsky umiejętnie wiąże wcześniej wprowadzone elementy, ukazując większy plan na nie i chęć splecenia wątków w jeden. Mam nadzieję, że wątek z Gotham rozwinie się bez interwencji innych superbohaterów, co doda historii Failsafe/Zur bardziej przyziemny wymiar i unikniemy przesadnego przekraczania granic (czego zabrakło w pierwszej historii z Failsafe’m).
Rysunki Jimeneza nadal są świetne! Uwielbiam jego kreskę.
Streszczenie komiksu
Batman podejmuje próbę ucieczki z więzienia, wykorzystując agrafkę do otwarcia swojej celi. Jego ucieczka nie trwa długo, gdyż napotyka roboty Failsafe’a. W trakcie starcia z robotami zauważa Vandala Savage’a w innej celi. Tymczasem Failsafe rozsiewa terror w Gotham, począwszy od przepędzenia kilku złoczyńców, po emisję przekazu na każdym elektronicznym urządzeniu w mieście, aż po schwytanie Riddlera. Przed konfrontacją z Nygmą, Failsafe spotyka się z Jasonem i Damianem, ujawniając swoją „twarz” – Zur, który stara się przekonać Batrodzinę do swojego punktu widzenia, twierdząc, że prawdziwy Bruce przeniósł swoją świadomość do ciała robota przed śmiercią.


