Świt X. New Mutants
Powrót X-Menów na ekrany telewizorów wywołał ogromne zainteresowanie ich przygodami. Ten serialowy entuzjazm sprawia, że coraz częściej sięgam po komiksy o tych mutantach. Wizja Hickmana na tyle mnie przekonuje, że z zapałem zapoznaję się z pobocznymi seriami, które zapewniają mi znakomitą rozrywkę.
„Świt X. New Mutants” to lekka lektura skupiająca się na grupie młodych mutantów. Ta mniej znana ekipa bohaterów, pod przewodnictwem Magik, opuszcza Krakoe na rzecz kosmicznych przygód. Ich wymuszona misja ratunkowa przyjaciela prowadzi ich do środka konfliktu z imperium Shi’ar, z którego nie mogą wyjść bez szwanku. Po drodze natrafiają na tajemniczy artefakt, który staje się preludium do wydarzeń z „Empireum” wydanego w Polsce.
Komiks dostarcza sporej dawki rozrywki dzięki swobodnemu i oryginalnemu podejściu do fabuły. Odstępując od Krakoi, opowiada luźną historię, która wzbogaca świat stworzony przez Hickmana, zapraszając czytelników do odkrywania nowych miejsc, w tym planet należących do imperium Shi’ar. Hickman unika tradycyjnych rozwiązań fabularnych na rzecz decyzji bohaterów, które są zgodne z ich charakterami i wiekiem np. ograniczając widowiskowe walki na rzecz humorystycznych interpretacji wydarzeń czy zajmowania przez bohaterów stanowisk podczas rozpraw. Autor poświęca wiele uwagi bohaterom, ukazując ich złożone relacje i swobodne osobowości np. wytłumaczenie specyficznej więzi przyjacielskiej napędzającej historię. Całość odzwierciedla ducha młodości, a obfitość dowcipów i popkulturowych odniesień utrzymuje optymistyczny nastrój do ostatniej strony.
Mimo że komiks jest krótki, lekki, nie wymagający myślenia i charakteryzuje się płynnie napisanymi dialogami, które ułatwiają jego czytanie, to wstawki na początku każdego rozdziału, opisujące wcześniejsze wydarzenia z serii, mogą być nieco męczące ze względu na powtarzalność. Choć te przerywniki mają swoje fabularne uzasadnienie (dwie przeplatające się historie w serii – Egmont wydał kosmiczny rozdział), w wersji zbiorczej mogą wydawać się nużące. Na szczęście ich liczba jest na tyle ograniczona, że można je zignorować, koncentrując się na reszcie treści.
Rysunki wykonane przez Roda Reisa są atrakcyjne wizualnie. Grafiki utrzymują naturalne proporcje na każdym etapie, a sceneria jest szczegółowo opracowana. Malowniczy styl ilustracji nadaje całej historii lekkość typową dla komiksów młodzieżowych, jednocześnie wprowadzając elementy niecodzienne w komiksach o trykociarzach
Dziękuję sklepowi Taniaksiazka.pl za przekazanie komiksu do recenzji. Sklep nie miał wpływu na opinię i tekst.