Pierwszy sezon „Fallout”
Ciąg dalszy offtopowej niedzieli poświęcę „Fallout”. Serial, który tak mnie wciągnął, że nie mogłem oderwać się od oglądania!
Serial urzekł mnie już od pierwszych minut. Wynika to z doskonale oddanego klimatu gier (szczególnie „Fallout 3” i „Fallout 4”). Świat przedstawiony w serialu jest jednocześnie piękny i przerażający, a jego charakter zależy od regionu, w którym znajdują się bohaterowie. Jest to środowisko pełne różnorodności, gdzie zagrożenie czai się na każdym kroku i dobrze wymieszano fajną akcję z motywami surwiwalowymi np. zagrożenie powodowane promieniowaniem. Świat zagospodarowany jest w najdrobniejszych szczegółach – wiernie oddawano pelery znane z gry, czy sprytnie chowano odniesienia. Efekty specjalne były na przyzwoitym poziomie, żeby obraz był dopieszczony wizualnie (dobrze dobrane audio dopełnia go). Kilka potworów zostalo sztucznie przedstawione, ale nadal nie był to poziom porównywalny do „Wiedźmin” od Netflix. Twórcy zgrabnie połączyli retrospekcje z czasami współczesnymi, aby opowiedzieć spójną, kompletną historię, która czasami rozszerza, a czasami podważa lore gry (np. rozbieżności względem „Fallout: New Vegas”).
Serial doskonale rozłożył historię na trzech bohaterów, których losy szybko zaczęły się przeplatać, tworząc wciągającą historię skupioną na ludziach. Każda postać jest charyzmatyczna, ma swój rozwój i różni się od pozostałych, co pozwala lepiej się z nimi utożsamić i dogłębnie eksplorować świat razem z nimi. Śledzenie ich przygód umożliwia poznanie zarówno zdewastowanych regionów (np. pustkowia przemierzne przez Ghula), jak i resztek cywilizacji (np. rozbudowany wątek z Kryptami). Najbardziej polubiłem Lucy – ogarnietą bohaterkę z głową na karku, której nastawienie do życia było naiwnie urocze, ale niezależnie od wyzwań brała ciężar na klatę i nie grymasiła (lubię takie postacie). Ghul także jest świetnie przedstawiony, a Maximus… chętnie bym go zakopał w jego zbroi… Zbroje! Świetnie wykonen, robiły na mnie wrażenie za każdy razem (a Bractwo Stali wywoływało skrajne emocje: od fascynacji po niechęć).
Twórcy serialu świetnie oddali klimat gier, które pamiętam – z jednej strony poruszają poważne, aktualne tematy skłaniające do refleksji, a z drugiej oferują czarny humor, która równocześnie bawi i mrozi krew np. krwawe losy wynikiem nieogaru postaci. W historii mocno wybrzmiewa ludzka natura, co dodaje nieprzewidywalności w kluczowych momentach fabuły przynosząc zaskakujące zwroty akcji – wizytówka gier w ostatnich momentach fabuły.
Uważam, że jest to dobrze zrealizowany serial, który sprawił mi przyjemność podczas oglądania (i zachęcił mnie do ponownego ogrania „Fallout 1”, czwórkę niedawno przechodziłem!). Oczywiście, Maximus czasami mnie irytował, a kilka efektów specjalnych wydawało się sztuczne, ale to drobne potknięcia, które nie wpływają znacząco na moją ogólną ocenę. Czy głębsza znajomość lore gry skłoniłaby mnie do bardziej krytycznej oceny? Sądzę, że nie, bo nawet wśród graczy i zagorzałych fanów serial jest ciepło przyjmowany.
Nie czekajcie, tylko oglądajcie na Amazon Prime Video! A jeśli Wam mało, to właśnie Amazon Prime Gaming rozdaje „Fallout 76” na PC i Xbox (swego czasu poprzednie odsłony można było zgarnąć na GOGu i Epicu).