Batman #147
„NO ALLIES. NO WEAPONG. NO HOPE.” – Takimi słowami okładkowymi czytelnik jest wprowadzony do najnowszego rozdziału „Batman” Zdarsky’ego. Tylko częściowo była to prawda. Nieważne. Autor zdecydowanie poprawił poziom serii, skupiając się bardziej na rozwijaniu postaci i ich otoczenia, co wcześniej było zaniedbywane, czyniąc teraz narrację bardziej satysfakcjonującą. Mniej akcji, więcej treści, tego potrzebował ten tytuł!
Wrażenia z komiksu
Zbliżamy się do finałowej walki Batmana z Failsafe’m/Zur-En-Arrh. Atmosfera zagęszcza się. Zdarsky celowo spowalnia akcję, aby lepiej oddać atmosferę panującą w na przedmieściach Gotham oraz nastroje wśród bohaterów, co jest rezultatem niedawnych wydarzeń. W dodatku, autor poświęca więcej uwagi na sojuszników Batmana, pokazując ich stosunek do robotycznego Mściciela, co dodaje głębi i znaczenia podejmowanym działaniom. Wisienką na torcie są retrospekcje, które pokazują więź pomiędzy Bruce’em a Timem. Był to dobry manewr przygotowując pod ich rozmowę w teraźniejszości. Nie brakowało ciepłych, miłych i zobowiązujących słów. Komiks jest swego rodzaju laurką dla tej relacji. Potrzebował tego Tim. Chłopak odegrał pewną rolę w runie, ale nie służyło to w podniesieniu jego znaczenia. Jest szansa na zmianę!
Świetnie wypada podbudowanie nadciągającej wojny. Widać, jak poprzednie szybkie tempo akcji (niekoniecznie sprzyjające serii) było świadomym wyborem Zdarsky’ego, aby bez zbędnego przeciągania wprowadzić kluczowe elementy, które teraz znajdują swoje miejsce w fabule i są rozwijane np. aspekt multiwersum w rękach Failsafe’a. Zniszczony przez ostatnie wydarzenia Batman jest teraz ukazany w nowym świetle, z bliskimi, którzy służą jako jego wsparcie po traumatycznych doświadczeniach, co pełni formę rehabilitacji po „Gotham War”. Obraz zniszczonego, zmęczonego Batmana nie jest nowością, ale działa w ramach tej historii i nabiera większego znaczenia po interakcjach z Batrodzinką. Czy to tylko ja odniosłem wrażenie, że scena z „zbroją” przypominała moment, gdy Tony Stark kuje swoje uzbrojenie?
Mam jednak pewne zastrzeżenia, co do kilku aspektów historii. Postać Damiana wydaje się nieco naiwna względem „Robota”, co jest niezgodne z jego dotychczasowym rozwojem, znającym jego ojca na wylot (nie zapominając o „Batman and Robin”). Drugim elementem, który budzi wątpliwości, jest rola Vandala Savage’a w Gotham, gdzie mieszkańcy zdają się cierpieć na zbiorową amnezję, pozwalając mu na swobodne działanie, mimo wcześniejszych przewinień.
Streszczenie komiksu
Vandal Savage zostaje mianowany na komisarza policji w Gotham, gdzie jego przemówienie przerywa próba zamachu. Zur w ciele Failsafe’a interweniuje, a Amanda Waller wykorzystuje sytuację do ataku na rezydencję Wayne’ów, który zostaje powstrzymany przez Damiana. Po konfrontacji z Waller, Failsafe ujawnia Damianowi, że jest przygotowany na oczyszczenie Gotham dzięki stworzonej armii droidów z wgranymi świadomościami Zurów. Dopiero wtedy Damian uświadamia sobie, że robot nie jest jego ojcem i podejmuje próbę ucieczki. Pojawia się jednak Robin stworzony przez Failsafe’a, a Bruce, będąc daleko od cywilizacji, pracuje nad nową zbroją, by odzyskać Gotham. W progu drewnianej chatki pojawia się Tim, oferując wsparcie Bruce’owi, co podkreśla ich wzajemne zaufanie i znaczenie w ich życiach.


