Batman. Przygody rodziny Wayne’ów. Tom 2 (Opinia)

„Batman: Przygody rodziny Wayne’ów. Tom 2”? Humor, emocje i wzruszenie, które towarzyszą przez cały komiks.

Drugi tom „Batman: Przygód rodziny Wayne’ów” to zbiór 25 luźno powiązanych historii, będących efektem kontynuowanej współpracy DC z platformą Webtoon. To komiks, który nie sili się na wielką intrygę czy spektakularne walki – zamiast tego stawia na emocje, relacje i codzienne sytuacje z życia Bat-rodziny. W lekki, często humorystyczny sposób pokazuje, że nawet najwięksi obrońcy Gotham to przede wszystkim ludzie – z wadami, słabościami i wzruszającą potrzebą bycia częścią rodziny, nawet jeśli ta rodzina składa się z byłych Robinków, mistrzów sztuk walki i jednej osoby, która naprawdę nie umie wiązać krawata bez Alfreda.

W porównaniu do pierwszego tomu dostajemy tutaj kilka dłuższych historii – dwu- lub trzyodcinkowych – które pozwalają głębiej wejść w emocjonalne konflikty i dylematy postaci. Szczególnie poruszył mnie wątek Tima, zmagającego się z poczuciem bycia „tym mniej wyjątkowym” w cieniu Graysona. Sceny są napisane z ogromnym wyczuciem emocji i intymności – widać, że twórcy dobrze rozumieją wewnętrzne napięcia, które są nieuniknione w tak złożonej „rodzinie patchworkowej”. Każdy z bohaterów dostaje swoją chwilę, każdy ma coś do powiedzenia – i właśnie ta różnorodność perspektyw tworzy barwną mozaikę emocji.

Komiks bawi się nastrojami, przeplatając poruszające momenty z czystym absurdem – w najlepszym możliwym wydaniu. Kiedy Bruce i Damian próbują zawiązać krawat pod nieobecność Alfreda, a z pomocą przychodzi jeszcze więcej bohaterów, śmiech sam wybucha. Absurd jest przerysowany, ale celowo i z wyczuciem – po to, by jeszcze mocniej uwypuklić zwyczajne, ludzkie oblicze tych postaci. Humor nie jest tutaj oderwany od rzeczywistości – wyrasta z relacji, różnic charakterów i codziennych nieporozumień, które są tak znajome, że trudno się nie uśmiechnąć i umiejętnie wplatany w charaktery postaci np. Damian szpiegujący Jasona, żeby znaleźć haki na niego – kulminacja w zabawny sposób zbliża chłopców.

Najmocniejszą stroną komiksu pozostaje jednak podejście do tematu rodziny. Relacje między bohaterami są tu na pierwszym planie – to nie tylko zgrany zespół w walce ze złem, ale prawdziwa, żywa struktura emocjonalna. Przykłady? Przyjrzenie się wewnętrznemu rozdarciu Stephanie, która nie czuje się komfortowo w Batrodzinie czy Jason, który dostaje napadu paniki po konfrontacji z własną traumą, i Batman, który – nie jako Mroczny Rycerz, ale jako ojciec – staje obok niego, nie kryjąc emocji. To jedna z tych scen, które rzadko widzimy w głównym kontinuum – a tu, w tej „lżejszej” wersji świata, wybrzmiewa wyjątkowo szczerze i mocno.

Dzięki tej emocjonalnej szczerości „Przygody rodziny Wayne’ów” wyróżniają się na tle innych batmanowskich tytułów. To komiks, który potrafi wzruszyć, rozbawić i zostawić z ciepłem na sercu. Każda historia niesie za sobą czytelny morał – nie nachalny, ale trafiający w punkt. Co więcej, to świetne wprowadzenie dla osób, które chcą poznać Bat-rodzinę, ale nie wiedzą, od czego zacząć. Nie trzeba tu znać dziesiątek komiksowych serii – wystarczy otworzyć tom i dać się porwać bohaterom w ich codzienności, która momentami bywa bardziej szalona niż starcie z Jokerem.

Graficznie mamy do czynienia z przeniesieniem stylu Webtoona do klasycznego formatu papierowego – pionowy układ i uproszczone ilustracje to znak rozpoznawczy tej formy, i choć momentami tła są oszczędne, a niektóre kadry nieco rozmyte, to emocje postaci oddane są zaskakująco dobrze. Webtoonowy minimalizm działa – mimika, gesty i dynamika między postaciami nadrabiają braki szczegółowości. Wydawca dobrze poradził sobie z adaptacją formatu, choć zdarzają się pojedyncze ilustracje, które tracą na jakości, co widać zwłaszcza pod koniec tomu. Mimo to – klimat całości broni się z nawiązką.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za komiks. Wydawnictwo nie miało wpływu na moją opinię i tekst.